piątek, 28 września 2018

[11a] Punkt widzenia 2


Prolog

Zaplotłam palce wokół kubka z gorącą herbatą i westchnęłam. Obłoczek pary uleciał z moich ust, ale nie poczułam się ani gram lżejsza. Spojrzałam na mojego towarzysza. Siedział przed sztalugą, pracując nad nowym obrazem. Pogrążony we własnych myślach był taki spokojny i pewny siebie.
A ja?
Ponownie spojrzałam za okno. Deszcz gwałtownie rozbijał się o szyby. Wiatr targał korony drzew i porywał brunatne liście w szalony taniec. Tokio niknęło pośród tej zawieruchy. Miałam nieodparte wrażenie, że w tamtej chwili cały świat skurczył się do rozmiaru tego pokoiku na poddaszu, który ostatnimi czasy stał się moim schronieniem.
— Masz zimne ręce.
Podskoczyłam, słysząc głos chłopaka tuż przy moim uchu. Nawet nie zauważyłam, kiedy przestał pracować i podszedł. Jego ubrudzone farbami dłonie muskały moje, prawie ich nie dotykając. Przestrzeń pomiędzy nimi wydawała się drżeć od napięcia.
— Och, przepraszam — powiedział i odsunął się gwałtownie, jakby poraził go prąd.
— Nic się nie stało — odparłam cicho. Upiłam kilka łyków herbaty, która zdążyła już ostygnąć. — Skończyłeś? Mogę zobaczyć? — zapytałam. Nie chciałam, by ta niezręczna sytuacja ciągnęła się w nieskończoność.
— Jeszcze nie. — Podszedł do sztalugi i spojrzał na swoje niedokończone dzieło. Żółte światło lampki otuliło część jego sylwetki, druga pozostała skryta w mroku. Właśnie taki był Sai. Swoją ciemną stronę pokazywał światu, a tą jaśniejszą ukrywał w sobie niczym najcenniejszy skarb.
A ponieważ zawsze lubiłam błyskotki, nie potrafiłam oprzeć się takiej pokusie.
Zbliżyłam się i również popatrzyłam na płótno. Zdziwiłam się, zobaczywszy zaledwie kilka plam. Tworzyły niewyraźny zarys postaci, choć mogłam się mylić.
— To… — zaczęłam niepewnie.
— To jeden z trudniejszych obrazów — wyjaśnił. — Od zawsze miałem problem z malowaniem osób… Ważnych osób.
Skinęłam głową. Zaintrygowało mnie, kim była ta ważna osoba, ale nie miałam odwagi zapytać. Obawiałam się, że go spłoszę. Że zaraz znów założy maskę cynizmu i wyrachowania.
— Przestało padać.
Podążyłam za jego spojrzeniem. Szaro-stalowe niebo, rozdarte promieniami zachodzącego słońca, zamarło na moment w ramie okna. Widok ten przywodził na myśl najpiękniejsze impresjonistyczne obrazy.
— Chyba powinnaś już iść.
Auć!
— Do zobaczenia, Sai. — Zmusiłam się do delikatnego uśmiechu.

< >

Cholera.
Gapiłem się na kubek, który jeszcze chwilę temu spoczywał w rękach dziewczyny. Odtwarzałem w pamięci ułożenie jej dłoni, linię smukłych palców, miejsca, w których padał cień. Widziałem jasnoróżowy cień szminki odbity na białej porcelanie.
Odwróciłem wzrok i znów zakląłem. Nie udało mi się nawet zrobić wstępnego zarysu obrazu, który od tygodni powinien być już skończony. Widziałem go. Potrafiłem wyobrazić sobie każdy najdrobniejszy szczegół — linie, ruch, barwy, światłocienie. Ale kiedy chwytałem za pędzel, moje ciało się buntowało i nie mogłem zmusić mięśni do współpracy.
Spod stosu książek i niedokończonych rysunków, odgrzebałem szkicownik. Nie mogłem wyjść z wprawy. Musiałem ćwiczyć. Byłem przekonany, że pewnego dnia uda mi się skończyć ten nieszczęsny obraz.
To wszystko przez tego głupka, pomyślałem, łamiąc rysik ołówka.

< >


Mam nadzieję, że już pozbieraliście szczęki z podłogi. :)))
No, dobra, ale zaskoczyłam kogoś choć trochę? Troszeczkę…? Powiedzcie, że tak, bo publikując ten prolog wciąż jestem rozdarta. Może pozwolić mu jeszcze trochę poleżeć w szufladzie? Może poczekać? W końcu powstał dopiero w ten poniedziałek. I tak się z tymi i innymi myślami gryzę w głowie.
Opowiadanie prawdopodobnie nie będzie betowane. BETUJE MAYAKO. <3 Przewiduje podobną ilość rozdziałów i podobnej długości, jak w pierwszej części.
Trzymajcie się ciepło! :3

ps. Kiedy ponad dwa tygodnie temu publikowałam epilog, nie miałam w ogóle w planach tej historii. Marzyło mi się skrycie jakieś SaiIno, ale brakowało mi pomysłu... Więc sam do mnie przyszedł. Nic tak mnie nie inspiruje jak jesień. <3

8 komentarzy:

  1. O! No proszę, SaiIno! Tego się nie spodziewałam pod tym tytułem. Początkowo myślałam, ze coś nie wyszło Sakurze i Sasuke i, ze względu na główną żeńską postać w pierwszej część opowiadania, to Sakura spędza czas z Saiem. Hihi, za bardzo wypatruję dram chyba :3

    I tak, zaskoczyłaś mnie bardzo. Ciekawe co z tego wyjdzie.

    Buziaki~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też się nie spodziewałam, że kiedykolwiek skończę pisząc SaiIno. Ale trzeba poszerzać horyzonty. ;) Dziękuję za komentarz! Buzi :3

      Usuń
  2. Hejka. :)
    Zajrzałam sobie z ciekawości, opowiadanie o SsuSaku zostawię sobie na później, bo z czsem u mnie różnie, ale przeczytałam ten prologi bardzo mi się spodobał. :)
    O SaiIno chyba mało jest opowiadań (ja z żadnym się nie zetknęłam), a lubię tę parę. :D
    estem ciekawa, co za obraz Sai maluje. Oczywiście na myśl przychodzi mi Ino. ;D
    Chętnie przeczytam dalszy ciąg.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też chyba nie czytałam nigdy SaiIno, może poza partówkami Blue Bell, ale one są mega króciutkie. x'D Więc porywam się trochę na głęboką wodę.
      Dziękuję za komentarz! Buziaki :3

      Usuń
  3. Ja tam szczęki nie zbierałam, a raczej bardzo się ucieszyłam, że podjęłaś się napisania kolejnej historii.
    Lubię Twoją zabawę słowami, a jeszcze bardziej to, że wzięłaś na warsztat SaiIno. Co jak co ale to jedna z najbardziej intrygujących par z Naruto. Dla mnie - oni bardzo do siebie pasują.
    Sai wielki artysta... prostolinijny, co widać po jego słowach do Ino. I Yamanaka... czuć, że Sai nie jest jej obojętny, że chciałaby nieco więcej uwagi z jego strony.

    Mam ochotę Cię dręczyć, żebyś już dodała wszystkie rozdziały. A ja to połknę! 😍😍😍
    Naprawdę nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału i mam nadzieję, że następnym razem szybciej zbiorę się do pisania 😎😎
    Weny!!!
    Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, czy jest się z czego cieszyć. xD Bo ja pojęcia nie mam, jak dam radę pisać te rozdziały, ogarniać szkołę i życie.
      Fakt, intrygujących. I moim zdaniem trochę mało uwagi poświęcono ich historii, jeśli nie liczyć końcówki.
      Dziękuję za miłe słowa! Buziaki! :3

      Usuń
  4. Widzę, że jedynka już jest. Specjalnie dla mnie, hehe. XD

    Ja to powiem Ci tak, jak czytałam prolog, myślałam, że coś się zadziało złego. W sensie, byłam święcie przekonana, że to Sakura wciąż jest główną postacią damską i trwałam przy tej myśli, dopóki nie dobrałam się do pierwszego rozdziału. I cieszę się, bo kurde, SasuSaku to mi się już wszelkimi otworami wylewa, przez co sama nie mogę dokończyć protokołu.
    SaiIno to piękny paring i biję pokłony, że się za niego wzięłaś. Cieszy mnie też to, że ze mnie nie zrezygnowałaś, kocham atut bety, wszystko wiem przed innymi. xD

    Klimat mnie jara, jest enigmatycznie i mrocznie nawet, a Ty się bałaś, że ja coś nie teges. Wręcz przeciwnie; wsiąkam w to. Uwielbiam takie rzeczy, wbrew pozorom. Ale o tym rozwinę się pod jedynką.

    Buziam. :*

    Biczeeez, odzwyczaiłam się tak od komentowania na blogspocie, że głowa mała. Dzięki Tobie na nowo w to wsiąkam. Dziękuję. <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha, no przyznaję, chciałam ludzi zaskoczyć i wprowadzić w błąd z główną bohaterką.
      Czeeekaj, czyli po czasie mi mówisz, że moje SS też Ci nie podeszło? Bo Ci się wylewa? NO DZIĘKI WIELKIE. XDDDD Ale jak się nad tym zastanowić, to SS jest chyba najpopularniejszym paringiem narutowskim...
      Nadal się boje, że ty coś nie ten teges.
      Buziam też :*

      Tak, wiem, że jestem weteranem blogspotu i chyba nigdy się nie przekonam do wattpada. XDDD

      Usuń

CREATED BY
MAYAKO
CREDIT: ART