Wydarzenia
opisane w jednopartówce mogą bardzo odbiegać od oryginału M&A
Naruto autorstwa Masashiego Kishimoto! Z anime nie jestem na bieżąco,
z kanonem zawsze miałam problem.
Wielka
Wojna Shinobi dobiegła końca, a wraz z nią skończyło się
wszystko, co miało w jego życiu sens. Jedyny cel – walka. Tlen,
którym oddychał – walka. Bezgraniczna miłość – walka.
Smętna
muzyka płynąca z radia była prawie niesłyszalna w radosnej
paplaninie jego przyjaciół. Przyjaciół? Ludzi, którzy prawie
siłą zmusili go by tu przyszedł i siedział. Zupełnie nie
rozumiał, czemu miało służyć to spotkanie i dlaczego on musiał
na nim być. Dużo lepiej i swobodniej czułby się w swoim domu.
Sam.
Wziął
do ręki kufel i zapoznał się z jego zawartością. Piwo. Lubił
pić, ale coś dobrego i drogiego, a trunek jęczmienny zdecydowanie
nie spełniał żadnego z powyższych kryteriów. Odłożył kufel na
stolik i wrócił do poprzedniego zajęcia – obserwowania ludzi.
Po
kilku minutach dotarło do niego, że ta bezcelowa czynność do
niczego nie prowadzi, a już na pewno nie sprawi, iż czas zacznie
szybciej płynąć. Postanowił jakoś strawić zawartość naczynia
stojącego przed nim i zamówić coś lepszego. Zapragnął się
upić. W tej sytuacji było to najlepsze wyjście. Miał w głębokim
poważaniu zdanie znajomych i ludzi siedzących w knajpie. Nazywał
się Uchiha Sasuke.
Przyłożył
szkło do ust i wziął pierwszy łyk. Skrzywił się, czując jak
płyn pokonuje drogę do jego żołądka.
—
Myślałam, że szanowny pan Uchiha pije trunki o wiele lepsze od
tego.
Zastygł
w bezruchu słysząc te słowa tuż przy swoim uchu. Nie rozpoznał
głosu właścicielki, ale z zaskoczeniem stwierdził, że spodobał
mu się sposób w jaki zostały wypowiedziane. Posunął się na
kanapie, by zrobić miejsce dziewczynie. Spodziewał się dziwki w
strasznie skąpym stroju z wylewającym się biustem. Spodobała mu
się ta opcja, nie dość, że mógł się dziś upić, to jeszcze
zabawi się z jakąś panienką. Zdziwił się, gdy zamiast
prostytutki zobaczył Sakurą Haruno – różową dziewczynkę
chodzącą za nim jak cień, różowe utrapienie, różowe włosy
przypominające mu szczęśliwe wiosenne dni spędzane z bratem.
Od
zakończenia IV Wielkiej Wojny Shinobi minęły cztery miesiące. W
tym czasie Konoha została już prawie odbudowana. Wszystko dzięki
pomocy klonów Naruto i mieszkańców, którzy pragnęli jak
najszybciej wrócić do normalnego życia. Oczywiście inne wioski w
miarę możliwości też pomagały Liściowy i odwrotnie. Uzumaki
został okrzyknięty bohaterem, Sasuke zaś wrócił i został
zaakceptowany przez innych. Miał czasami pewne nieprzyjemności, ale
dzięki autorytetowi dawnego przyjaciela wszyscy traktowali go jak
swojego. Można powiedzieć, że dawne błędy zostały mu wybaczone
po tym, co zrobił podczas wojny. Nie zamierzał jednak wiecznie
polegać na Uzumakim. W najbliższym czasie planował odbudować
posterunek policji Uchiha.
Jedyną osobą z drużyny siódmej, która nie brała udziału w
odbudowie była Sakura Haruno. Nikt nie wiedział, gdzie była i
dlaczego nie dawała znaku życia. Chodziły pogłoski, że Szósty
Hokage wysłał ją na tajną misje, ale to tylko plotki, w które
Uchiha nie zwykł wierzyć.
—
Sakura — wypowiedział powoli jej imię, próbując ukryć w ten
sposób swoje zmieszanie.
—
Zdziwiony? — zapytała z triumfalnym uśmiechem na ustach.
Nie
wiedział, co odpowiedzieć. Szybko zauważył, że coś jest nie tak
z zachowaniem Haruno. Wyczuwał to, lecz nie potrafił nazwać.
Doskonale pamiętał jaka była kiedyś i gdzieś w środku liczył,
że nadal taka będzie – wkurzająca do granic możliwości,
głośna, naiwna i dziecinna. Nie chciał jej widzieć w wersji
dorosłej kobiety, nie chciał nawet przyjąć do wiadomości, że ta
Haruno mogła dorosnąć.
—
Sakura?! — Naruto pojawił się przy nich znienacka.
Masa
pijanych ciał konoszańskich cywili spojrzała na nich, warcząc pod
nosem, żeby siedzieli cicho, bo nie są tu sami. Dwóch bardziej
zapalczywych znawców alkoholu wstało z krzeseł, by pokazać
młodzieży gdzie ich miejsce. Powstrzymano ich w porę i w lokal
znów wypełnił się śmiechem i sprośnymi żartami.
Znajomi
Haruno ucieszyli się na widok dziewczyny i od razu wciągnęli ją w
wir rozmów. Sakura, mimo lekkiego zmieszania i wyobcowania, podjęła
dyskusje z Hinatą i Ino, uśmiechając się przy tym delikatnie.
Uchiha
przyglądał się jej dłuższą chwilę.
—
Podać coś?
Zwrócił
wzrok na kelnerkę, stojącą przed nim. Skrzywił się na myśl o
ponownym spotkaniu piwa i jego kubków smakowych. Szybko zamówił
whisky. Miał nadzieje, że uda mu się rozkoszować smakiem trunku w
tych spartańskich warunkach.
<
>
Dwie
godziny w knajpie upłynęły mu nadzwyczaj szybko. Popijając
whisky, obserwował dyskretnie Sakurę Haruno. Nie udało mu się
zapomnieć o jej obecności i jak miał w zwyczaju – ignorować.
Analizował każdy najmniejszy ruch kobiety, przysłuchiwał się jej
rozmowom z dziewczynami. Z zaskoczeniem stwierdził, że spodziewał
się po niej innego zachowania. Nie spodziewał się ignorancji i
zdystansowania.
—
Sasuke.
—
Co? — Spojrzał na Naruto spod przymrużonych powiek. Nie rozumiał
dlaczego kumpel przerywa mu rozmyślania o zielonookiej. Może nie
były one bardzo kreatywne, ale lepsze to niż wplątywanie się w
idiotyczne rozmowy z ludźmi pokroju Naruto. Szanował blondyna,
podziwiał jego upór i dążenie do spełnienia marzeń, ale reszta
jego rocznika jakoś do niego nie przemawiała.
—
Chyba wypiłeś już wystarczająco dużo — zauważył Uzumaki.
—
Daj mi spokój – warknął podirytowany. Najpierw wyciąga go do
knajpy siłą, a teraz nawet nie pozwala się w spokoju delektować
się alkoholem. Uchiha rozejrzał się dookoła, zastanawiając się,
czy przebywanie tutaj ma sens. On nie miał na to ochoty, tak samo
jak jego towarzysze.
—
Wystarczy już. Jesteś zalany w …
—
Nie na tyle, by rozkwasić ci nos.
Atmosfera
wokół natychmaist zgęstniała. Wśród znajomych zapadła drętwa
cisza. Nikt nie wiedział, co powiedzieć, ani jak zrozumieć
zachowanie Sasuke. Naruto westchnął ciężko, drapiąc się po
głowie. Sytuacja wyglądała nieciekawie, dlatego Nara stanął w
cieniu kanapy, gotowy do ewentualnej interwencji.
—
Przestańcie zachowywać się jak dzieci. — Sakura pierwsza
odważyła się przerwać ciszę. — Jeśli Uchiha chce się upić
to jego sprawa. Jest dorosły. Nie musisz się już o niego
troszczyć, Naruto. On tego nigdy nie doceni — dodała.
—
Sakurcia…
Dziewczyna
przygryzła wargę, odwróciła się na pięcie i opuściła lokal.
Cisza została przerwana szeptami, które po chwili przerodziły się
w ożywione rozmowy. Mimo późnej godziny szybko powrócił dawny
gwar. Klienci zajęli się sobą, szybko zapominając o feralnym
zdarzeniu.
Naruto
i Sasuke podali sobie rękę na zgodę, ale atmosfera pomiędzy nimi
była napięta.
<
>
Noc
była strasznie chłodna jak na październik. Sakura, idąc główną
ulicą Konohy, marzyła tylko o tym, by jak najszybciej znaleźć się
w łóżku. Dzisiejszy wieczór to był zły pomysł. Żałowała, że
dała się namówić Naruto na spotkanie zaraz po powrocie do wioski.
Misja w Sunie była naprawdę męcząca. Lubiła pracę medycznego
ninja, ale w tamtejszych warunkach miała pewne trudności z
wyszkoleniem grupki uczniów w ramach sojuszu pomiędzy Liściem a
Piaskiem. Miała też świadomość, dlaczego została tam wysłana –
by ochłonąć, przemyśleć sytuacje, poukładać sobie wszystko w
głowie. Potrzebowała czasu na przywyknięcie do obecnej sytuacji.
Wszystko zmieniło się o sto osiemdziesiąt stopni. Sasuke i Naruto
dorośli, ona także. Ich relacje, jeśli kiedykolwiek ich jakieś
łączyły, teraz zostały pogrzebane. Uzuamki i Uchiha, z tego co
wiedziała, nie przyjaźnili się tak jak kiedyś, ale starali się
utzrymywac przyjazne stosunki. Wszystko było dla niej bardzo
skomplikowane i powoli zaczynała się gubić, a po spotkaniu w
knajpie nie była już pewna, czy chce definitywnie zamknąć temat
Sasuke Uchihy.
Otuliła
się ramionami, próbując zatrzymać uciekające ciepło.
Przyśpieszyła kroku, gdy po plecach przeszedł ją zimny dreszcz.
Nie bała się niebezpieczeństwa jakie mogło ją spotkać za
moment, a wiedziała, że na pewno coś się wydarzy. Jako prawdziwa
kunoichi była przygotowana na atak z zaskoczenia. Już dawno
przywykła do posiadania nielicznych wrogów. Przekleństwo bycia
bohaterem. Po zakończeniu wojny, Naruto został okrzyknięty tym
mianem, ale ten tytuł nie ominął jej i Sasuke. Choć w cieniu
Uzumakiego, oni też byli uważani za wybawców.
Uspokoiła
oddech, nasłuchując. Słyszała wszystkie dźwięki bardzo dobrze.
Szczekanie psa. Kłótnia dwa domy dalej. Miauczenie kota. Głośna
muzyka. Płacz dziecka. Pijackie pogaduchy. Śmiech dzieciaków.
Świst powietrza.
Odskoczyła
w bok i natychmiast wyciągnęła kunaia. Skupiła chakrę w lewej
ręce. Dziękowała w myślach pani Tsunade, która nauczyła ją
ukrywać zieloną powłokę. W walce nawet drobne triki mogły być
ważne i uratować życie.
—
Nieźle.
Z
prawej, pomyślała. Przekierowała chakrę w drugą rękę, w
tę, w której trzymała nóż. Wykonała szybki zamach i rzut.
Pudło. Wiedziała, że rzuciła celnie i dokładnie, ale
najwidoczniej przeciwnik był szybszy i zrobił unik.
—
Spokojnie, Sakura.
Bum.
Serce podeszło jej do gardła.
Bum.
Niebezpiecznie szybko opadło w dół.
Bum.
Stanęło w miejscu na moment.
Bum.
Bum. Bum. Zaczęło niebezpiecznie szybko uderzać w
piersi.
—
Przecież cię nie skrzywdzę.
Jasne
światło księżyca doskonale oświetlało sylwetkę mężczyzny,
który stał tuż przed nią. Zszokowana atakiem z jego strony siłą
woli zmusiła serce do zwolnienia rytmu. Nie mogła sobie pozwolić
na błąd. Był pijany, ale to nie zmieniało go w bezbronnego i
słabego shinobi.
— Co
ty odpieprzasz, Sasuke? — zapytała ostro, patrząc prosto w
krwisto-czerwone oczy.
—
Zmieniłaś się Sakura. Dlaczego?
Głos
Uchihy wydawał jej się zupełnie inny, odległy. Czuła się jak
tonący dzieciak, który traci ostatnie zapasy powietrza. Stabilna
dotąd ziemia waliła jej się pod nogami. Nie wiedziała, co się
dzieje, ani dlaczego tak się czuje. Jej mózg już dawno wyłączył
opcje logicznego myślenia.
—
Jesteś pijany – prychnęła, przeczesując nerwowo włosy. Czuła
jak pewność siebie powoli z niej ulatuje. Na ułamek sekundy
przymknęła oczy i straciła go z pola widzenia. To był jej błąd.
Napięła wszystkie mięśnie, gdy poczuła jego dłoń na swoim
biodrze. Stał za nią jakby nigdy nic. Odepchnęła czarnowłosego,
szybko odskakując w tył. Chwyciła kolejny kunai w rękę gotowa do
ataku.
—
Za późno. Mam cię.
Zachwiała
się na nogach. W głowie zaczęło jej buzować, krew pływała
szybko. Obraz przed oczami zamazywał się coraz bardziej z każdą
kolejną upływającą sekundą. Straciła czucie w kończynach i
upuściła kunaia; broń z brzdękiem upadła na ziemię. Płuca
piekły ją od środka z niewyjaśnionych przyczyn, traciła zdolność
prawidłowego oddychania. Widziała czarne dno głębi, w której
tonęła – jego oczy.
—
Ty draniu.
<
>
Z
trudem dostał się do swojego małego domku na granicy Konohy.
Sakura, mimo że ważyła niewiele i była raczej drobna, sprawiła
mu niemały kłopot. Najchętniej teleportowałby się z ulicy zaraz
do salonu, ale trzymając Haruno w ramionach nie mógł wykonać
pieczęci, a skakanie po dachach zwróciłoby uwagę cywilów i
shinobi, dlatego też poruszał się z pozoru nieużywanymi i
opuszczonymi uliczkami, na których późną nocą pojawiały się
bardzo podejrzane typki..
Położył
zielonooką na kanapie i delikatnie przykrył kocem, gdyż w domu
panował przenikliwy chłód. Przywykł do takich temperatur,
przebywając w kryjówkach Orochimaru, ale dziewczynie mogło być
zimno. Mimo egipskich ciemności podszedł do kominka i zaczął
rozpalać ogień. Najpierw włożył drewno, a potem wykonał kilka
pieczęci. Z jego ust wydostał się mały strumień ognia, który
natychmiast objął swoją ofiarę. W pokoju niemal natychmiast
zrobiło się jasno. Światłość oślepiła go na chwilę i
wprawiła w stan dezorientacji. Postanowił w przetrwać tę mała
niedogodność. W końcu nie codziennie gościł w swoich skromnych
progach różową zmorę zaprzątającą jego umysł od czasu
zakończenia wojny.
Spojrzał
na leżącą kobietę. Kiedyś budziła w nim litość i niechęć.
Była typem dziewczyn, z którymi nie chciał mieć nigdy do
czynienia. Nie sądził, że podczas jego nieobecności w wiosce, aż
tak się zmieni. Stała się naprawdę piękna i pociągająca, z
trudem musiał przyznać, że chętnie poszedłby z nią do łóżka.
Poszedł
do kuchni, zostawiając Sakurę samą. Włączył wodę w czajniku,
do dwóch kubków włożył torebki z liśćmi herbaty i odstawił je
na blat kuchenny. Nie przeszkadzała mu ciemność. Nauczył się w
niej żyć, a dzięki sharinganowi mógł poruszać się w takich
warunkach i jednocześnie ćwiczyć wytrzymałość swoich oczu. W
czasie, gdy woda się gotowała połknął dwie tabletki, które dał
mu Orochimaru. Mówił, że pomagają szybko wrócić do stanu
trzeźwości, a on, w obliczu czekającej go rozmowy z Sakurą, nie
chciał, by zawładnęły nim procenty buzujące w jego krwi.
Woda
zagotowała się, więc zalał wrzątkiem herbatę. Po chwili
wyrzucił torebki z liśćmi. Posłodził jeszcze napój dla Haruno i
poszedł do salonu. Zdziwiony zauważył, że dziewczyna już nie
śpi. Sądził, że jego technika będzie działać dłużej. Cóż,
chyba się przeliczyłem, stwierdził
z grymasem na twarzy. Przez chwilę patrzył na nią, jak
siedzi wyprostowana z dumnie uniesioną głową. Coś w nim drgnęło.
—
Gdzie ja jestem? — zapytała, obdarzając go wrogim spojrzeniem.
—
W moim domu na granicy Konohy. Budynek klanu jeszcze nie został
odbudowany - odpowiedział, podając jej kubek z herbatą. — Nie
martw się, nie jest zatruta — dodał najbardziej przyjaznym tonem
na jaki było go stać.
Dziewczyna
przez chwile przyglądała się naparowi. W końcu upiła łyk
herbaty. Przyjemne ciepło rozlało się po jej ciele. Musiała
przyznać, że w domu Uchihy było chłodno.
—
Musimy porozmawiać, Sakura. — Sasuke usiadł na dywanie przed
kominkiem i zaczął się intensywnie w nią wpatrywać. Ciepło
płomieni piekło jego plecy, ale zacisnął mocno zęby, nie dając
nic po sobie poznać. Po chwili przesunął się odrobinę w bok.
—
O czym?
—
O nas.
—
Wydaje mi się, że nie mamy o czym dyskutować. Nas nie ma i nigdy
nie było.
—
Sakura, dobrze wiesz co mam na myśli.
Haruno
poruszyła się niespokojnie. Upiła łyk herbaty i odstawiła kubek
na stolik stojący przed nią. Nie myślała, że tak szybko
przyjdzie jej zmierzyć się z tym wszystkim. Chciała wyjaśnić
sobie co nieco z Sasuke, niedomówienia i nieme obietnice, ale
jeszcze nie teraz. Nie czuła się na to gotowa, nie zdążyła sobie
wszystkiego poukładać. A może to najlepszy moment?
—
Mów — wyrzuciła z siebie to jedno słowo obojętnym głosem.
Naciągnęła sobie koc na ramiona, podczas gdy Sasuke uparcie
milczał. Zastanawiał się, co jej powiedzieć, jak zacząć
rozmowę. Wprawdzie wychodząc z knajpy, chciał z nią
przedyskutować kilka kwestii i wyjaśnić wszystko, lecz nagle, pod
jej hardym spojrzeniem zielonych tęczówek, stracił cała pewność
siebie. Bał się, że popsuje wszystko jeszcze bardziej.
Sakura
rozglądając się po pokoju zauważyła, że jest dość przytulny,
a kominek dodaje mu uroku. Nie spodziewała się tego po Sasuke,
takie klimaty zupełnie do niego nie pasowały. Zatrzymała na nim
wzrok. Chciała go widzieć jako czarnowłosego bohatera wioski,
nikogo więcej. Dostrzegała jednak coś więcej, delikatnie
podkrążone oczy, nieco ziemista twarz i oczy, wyrażające
zagubienie – dostrzegała w nim człowieka.
—
Przepraszam — szepnął.
Spojrzała
na Uchihę, nie dowierzając w to, co przed chwilą powiedział.
Rozszerzyła oczy ze zdziwienia. Chciała powiedzieć cokolwiek, lecz
zaschło jej w gardle.
—
Wiem, że wiele nieszczęść, które spotkały ciebie, Naruto i
innych jest moją winą. Wszystko przez to, że odszedłem z wioski.
Czasu już nie cofnę, mam tego świadomość. Chciałem cię tylko
prosić o wybaczenie. Wiem, że zachowałem się jak gówniarz —
Uchiha wylewał z siebie potok słów, aby w końcu przejść do tych
najważniejszych: — Wybaczysz mi?
Sakura
przymknęła powieki, próbując poskromić burzę myśli. Nie
sądziła, że Sasuke będzie zdolny wypowiedzieć takie słowa, że
będzie prosić ją o wybaczenie. Było to zupełnie nie w jego
stylu. Może nie tylko ja się zmieniłam,
pomyślała.
Powietrze
stało się masą duszących płuca atomów, gdy w przestrzeni
zawisło niewidzialne napięcie. Uchiha wyczekiwał z
niecierpliwością na odpowiedź Haruno. Chciał to jak najszybciej
zakończyć, by po pożegnaniu się z dziewczyną, opróżnić dwie
butelki sake i paść jak kłoda na łóżko. Był pewny siebie i
liczył, że Sakura mu wybaczy, pozłości się trochę, ale wybaczy.
Gdy to wszystko już się stanie jego sumienie da mu w końcu spokój.
Haruno
czuła się rozbita i zdezorientowana. Miała poczucie własnej
bezradności. Przygarbiła się lekko, wpatrując w podłogę. Była
gotowa mu wybaczyć i zrobiłaby to, gdyby nie sposób w jaki
postąpił. Po głębszym przeanalizowaniu sytuacji doszła do
wniosku, że Uchiha robi to z własnych egoistycznych pobudek, dla
świętego spokoju.
Wstała
z kanapy, odłożyła koc. Spojrzała na niego przelotnie i
skierowała się w stronę wyjścia z salonu. Marzyła o powrocie do
domu, w którym czuła się względnie bezpieczna. Znieruchomiała,
czując jak ramiona Sasuke szybko oplatają jej ciało. Chłopak
przywarł do niej od tyłu jak pijawka. Położył głowę na jej
ramieniu. Ciepłe powietrze delikatnie łaskotało skórę Sakury.
Nie wiedziała, co on wyprawia.
Chciała
go odepchnąć od siebie, wyrwać się z jego uścisku, lecz ilekroć
próbowała wykonać ruch, coś wewnątrz zabraniało jej to uczynić.
Wciągnęła powietrze do płuc i wypuściła je powoli. Próbowała
uspokoić przyśpieszone bicie serca. Była niemalże pewna, że
Sasuke słyszy każde szybsze uderzenie.
—
Wybacz mi. O nic więcej nie proszę — wyszeptał jej do ucha.
—
Czyżby? — zadrwiła. — Nie masz przypadkiem wrażenia, że
gdy ci wybaczę, to tak jakbym pozwoliła, by wszystkie te krzywdy i
upokorzenia poszły w niepamięć?
—
Wiem. — Sakura drgnęła próbując wyrwać się z jego uścisku.
— Zniszczyłem ci życie, dlatego mam świadomość, że to nie
będzie dla ciebie łatwe, ale będę walczył do skutku. Nie poddam
się dopóki mi nie wybaczysz.
—
Mam ci wybaczyć, żebyś zaznał świętego spokoju? — szepnęła
łamiącym się głosem. Łzy, gromadzące się w kącikach oczu, łzy
rozpaczy i bezsilności, zaczęły spływać po jej policzkach. Mur,
który budowała, został zburzony w kilka chwil. Znów wszystkiemu
winny był on – Sasuke Uchiha – jej pierwsza miłość. Szloch
wyrwał się z jej gardła, a dreszcze zaczęły wstrząsać jej
ciałem.
Czarnowłosy
lekko poluźnił uścisk. Wciąż obejmując ją jedną ręką,
odwrócił dziewczynę w swoją stronę. Przeklął w myślach,
widząc łzy na jej twarzy. Czuł, że trzyma w ramionach bezbronną
istotą, wrak kobiety. To wszystko było jego wina, ale na cofnięcie
czasu, całego zła jakiej jej wyrządził, bo nie znał sposobu.
Wiedział tylko jedno, musi coś zrobić, by uciszyć sumienie i nie
zranić nikogo już nigdy więcej.
—
Jesteś pieprzonym draniem, wiesz? Jesteś pieprzonym draniem. —
Uderzyła go pięścią w w tors. — Ja mimo to wszystko, mimo tych
ran... nie potrafię ci odmówić.
Uchiha
położył dłoń na jej włosach, po czym przycisnął delikatnie
jej głowę do swojej klatki piersiowej. Nic nie mówił. Pozwolił
jej płakać wiedząc, że tylko w ten sposób może sobie ulżyć.
—
Wybaczę ci i co wtedy? — szepnęła, dławiąc się potokiem
łez.
—
To już zależy od ciebie. — Spojrzał w jej zielone oczy. Nigdy
nie widział, by wyrażały tyle emocji, ale przede wszystkim
zagubienia. Zawsze widział ją jako zdecydowaną i pewną siebie,
marzącą tylko o poderwaniu go. Zrozumiał, że tak naprawdę nigdy
jej do końca nie znał. Zapragnął to zmienić. Nie rób tego,
nie rób tego, powtarzał w myślach. Nie rób...
Delikatnie
przejechał dłonią po jej policzku, ocierając łzy. Wciąż
wpatrywał się w zielone oczy Sakury, szukając w nich niemego
pozwolenia lub zaprzeczenia. Zbliżył się do niej. Zauważył jak
przymyka oczy. Potem nie będzie odwrotu, mówił
mu zdrowy rozsądek. Chciał się wycofać, ale możliwość
posmakowania tych malinowych ust była silniejsza.
Objął
ją delikatnie w tali, dając jej szanse na ucieczkę w każdej
chwili. Przymknął oczy. Delikatnie musnął jej usta. Były bardzo
słodkie, delikatne. Czekał aż Sakura odwzajemni pocałunek. Poczuł
jak ręce Haruno oplatają jego szyję. Wsunął język do jej buzi,
zaczynając taniec zmysłów. Zatracił się w słodyczy jej warg.
Nie chciał przestawać, oragnął więcej. Znów jesteś
egoistą, pomyślał i uśmiechnął się do tej myśli.
Dziewczyna
zaczęła błądzić rekami po karku, aż w końcu wplotła palce w
włosy chłopaka. Nie była pewna tego co robi, ale wiedziała, że
jej wariuje – serce tańczyło radośnie w piersi, podczas gdy
resztki rozumu próbowały zmusić ciało do odepchnięcia Uchihy.
Jeszcze godzinę temu chciała zapomnieć o Sasuke, a teraz się z
nim całowała. Miliony wrednych motyli latało w jej brzuchu i
zaczęła się bać, że brunet usłyszy ich trzepotanie.
Sakura
zjechała ręką na tors i zaczęła delikatnie odpychać od siebie
czarnookiego. Powoli zaczynało jej brakować powietrza. Nie
spodziewała się po Sasuke tak namiętnego pocałunku, ba, w ogóle
się nie spodziewała, że ją pocałuje.
—
To co zrobiłeś było głupie, Uchiha — powiedziała po chwili,
patrząc w jego oczy.
—
Wiem.
—
Potrzebuje czasu, żeby wszystko przemyśleć.
—
Masz całą noc.
Haruno
uniosła pytająco brew.
—
Możesz spać w moim łóżku. Sama lub ze mną. Wybór należy do
ciebie.
<
>
Intensywny
zapach świeżo parzonej kawy połaskotał dziewczynę w nos.
Mruknęła niezadowolona i zaciągnęła kołdrę na głowę,
chroniąc się przed jasnymi promieniami słońca padającymi prosto
na nią. Mimo mocnego zaciskania powiek i pragnienia powrotu do
krainy snu, nie potrafiła ponownie odpłynąć w ramiona Morfeusza.
Przewróciła się na drugi bok i lekko wyjrzała spod kołdry. Jej
wzrok natrafił na kubek kawy stojący na szafce nocnej i siedzącego
na krawędzi łóżka Uchihe.
Przetarła
oczy lekko zdezorientowana. Wspomnienia poprzedniego wieczoru
pojawiały się w jej głowie bardzo powoli. Szybko dotarło do niej
także, że ma na sobie tylko bieliznę i przyduży T-shirt chłopaka.
—
Cześć — powiedział brunet, wyginając delikatnie usta w górę,
co bardziej wyglądało na grymas niż uśmiech.
—
Hej — mruknęła Sakura w odpowiedzi. Widziała na twarzy Uchihy
zniecierpliwienie, zapewne oczekiwał od niej odpowiedzi, ale ona nie
była pewna czy jest gotowa mu wybaczyć – wymazać stare błędy i
krzywdy, dać mu nową szanse.
—
Sakura…
—
Sasuke — przerwała mu szybko w obawie, że słowa, które
wypowie wpłyną na to, co chciała mu powiedzieć. Wygramoliła się
spod kołdry i usiadła naprzeciwko niego. — Jestem gotowa dać ci
drugą szanse, ale to nie oznacza, że ci wybaczam. Musisz cierpliwie
czekać.
Uchiha
chwycił jej dłoń i pocałował w zewnętrzną część.
Zielonookiej ten widok wydał się bardzo komiczny i nierealny –
ten Sasuke właśnie pocałował ją w rękę. Uśmiechnęła
się delikatnie, nie wiedząc jak w inny sposób mogłaby zareagować.
—
Poczekam — powiedział brunet. — Poczekam tak długo jak
trzeba.
—
Dziękuje.
Sasuke
puścił jej rękę, usiadł wygodniej na łóżku i pociągnął
Haruno w swoje ramiona. Niestety, nie przewidział, że dziewczyna
będzie chciała akurat wstać, przez co on stracił równowagę.
Jedną ręką chwycił się kołdry, nawet nie wiedział dlaczego to
zrobił, ale to nie pomogło i oboje wylądowali z hukiem na ziemi.
Oczywiście bardziej ucierpiał Uchiha, który jakimś sposobem
znalazł się pod Sakurą.
—
Co robisz? — jęknęła dziewczyna, próbując wstać, lecz
właśnie wtedy spadła na nią kołdra, którą wcześniej chwycił
brunet. Pod lekkim ciężarem materiału jej głowa przyległa do
torsu chłopaka.
—
Chyba mi nie wyszło — westchnął do siebie Uchiha.
—
Chyba tak — mruknęła Haruno, podnosząc głowę. Bardzo szybko
natrafiła na czarne jak smoła oczy mężczyzny i zauważyła w nich
coś czego nigdy nie widziała – iskierkę radości. Widok ten tak
bardzo ją zszokował, że przez dłuższą chwilę nie mogła się
ruszyć, choć jeszcze chwilę temu chciała się wyrwać z jego
ramion. Wpatrywała się w tą małą iskierkę z dużym
zaciekawieniem i nawet pukanie, a właściwie walenie do drzwi, nie
wyrwało jej z letargu. Oczy Uchihy pochłonęły ją bez reszty.
—
To pewnie Naruto — powiedział jakby nigdy nic Sasuke. — Hm…
może w ramach przeprosin za tą sytuacje dasz się zaprosić na
drinka? — zapytał, usilnie próbując poruszyć kosmyk włosów,
który przykleił mu się do czoła.
—
D-drinka? — zająknęła się dziewczyna.
—
To co powiesz na spacer po parku? — Sasuke uparcie dążył do
spełnienia swojej zachcianki – chciał mieć Sakurę tylko dla
siebie, ale jedyne czego nie był pewny to czy pragnął tego, bo coś
do niej w środku siebie czuł, czy też chciał sobie udowodnić, że
może mieć każdą.
—
Naruto, tam jest — twarz dziewczyny stawała się powoli lekko
czerwona — za drzwiami.
—
Więc wolisz piknik na polanie?
—
Sasuke! — jęknęła, słysząc coraz głośniejsze walenie,
któremu zaczęły towarzyszyć krzyki blondyna. — Niech będzie
spacer, ale...
—
Tak myślałem — przerwał jej po raz kolejny. — Dziś o
dwudziestej?
—
Zgoda — westchnęła.
—
A jeśli chodzi o Naruto, za chwile sam zrezygnuje o ile
przestaniesz piszczeć. W przeciwnym razie na pewno posterczy tam
kilka minut dłużej — poinformował ją spokojnym głosem. —
Ewentualnie wyważy drzwi.
Dziewczyna
położyła głowę na torsie bruneta. To co wydarzyło się w jej
zyciu w przeciągu ostatniej doby było szaleństwem.
Sasuke
jak na złość oplótł ramiona wokół jej ciała, zapewne nawet
nie myślał o wypuszczeniu jej, a cała ta scena strasznie go
bawiła.
Sakura
leżąc na chłopaku, mimowolnie zaczęła wsłuchiwać się w rytm
jego serca. Wcale nie biło szczególnie szybko, po prostu normalnie.
Mimo to było w tym dźwięku – bum, bum, bum – coś naprawdę
urzekającego i pięknego, coś co spowodowało, że Sakura chciała
go słyszeć codziennie. Czy ty się właśnie nie zakochujesz w
nim na nowo, idiotko?
—
Mówiłem, że sobie
pójdzie —
powiedział Sasuke z
uśmiechem na twarzy, gdy
krzyki blondyna ucichły.
—
W
takim razie możesz mnie już wypuścić.
—
Nie chce.
*KONIEC*
Uwielbiam kończyć w takich momentach krótkie, przereklamowane, przesłodzone one shoty SasaSaku, które w gruncie rzeczy są raczej badziwne. *wyjebane*
Ale się cieszę, bo zaspokoiłam swoją chęć na napisanie SS w jedno popołudnie - wystarczyło trochę przerobić starszą wersję na lepszą, nowszą, ale nadal moim zdaniem badziewną XD
Cóż, nie planowałam tego dodawać, wyszło jak wyszło. Spadająca gwiazda przy dobrych wiatrach pojawi się w połowie października ze względu na naukę, inne blogi, a także konkurs Narutomani.
Błędy poprawie jak Amaterasu zabierze się za betowanie, więc przepraszam, bo pewnie ich trochę było.
I tak słowem pożegnania - tym wszystkim, którzy we wrześniu zaczynają szkołę życzę powodzenia, pamiętajcie, że najważniejsza zasada to ,,miej wyjebane'' <3
Bajo! ;3
Witam! Informuję, że na spisie pojawił się post dotyczący pracy literackiej z konkursu „Wyzwanie albo śmierć”.
OdpowiedzUsuńProszę o zapoznanie się z nim.
Pozdrawiam.
Sasame Ka ze Świata Blogów Narutomanii
TO
OdpowiedzUsuń.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
JEST
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
BOSKIE!!!
MIEJ WYJEBANE I CHU! TAK!
KOBIETO, NIE PISZ TAK ZAJEBIŚCIE, BO UNNIE ONE-SAN POBIJESZ Z JEJ LENISTWEM...
TAK BARDZO NIE LUBIĘ SASUSAKU, ALE TU ZROBIŁAŚ Z TEGO ARCYDZIEŁO I NIE, JA WCALE NIE NADUŻYWAM CAPS LOCKA :>
Nie piszę więcej, bo nie mam siły ;_;
Pozdrawiam, Tenebris (Tencia) <3
POWIEDZ MI DLACZEGO ZAWSZE JAK MNIE CHWALISZ TO CZUJE JAKBYŚ KŁAMAŁA? NO DLACZEGO?!
UsuńTO JA NADUŻYWAM CAPS LOCKA <3333
Wiem, biedaku, wiem. Odpoczywaj!
Huuuuuuuug! ;33
Przeczytałam jednym tchem iii dopiero w części 'od autorki' zauważyłam, że to jednopartówka (serio, nie wiem, jak to zrobiłam, skoro napisane jest jak wół) i posmutniałam cholernie XD NAPRAWDĘ, bo czytając nastawiałam się CODALEJCODALEJ. A tu masz........
OdpowiedzUsuńOgólnie uświadomiłaś mi tym, za co kocham prawdziwego Sasuke, bo u Ciebie jest momentami taaaaaak przesłodzony, że bałam się co chwila, że to jakiś podstęp, haha. Z drugiej strony, kiedy czytam o wiecznie niedostępnym Sasku, to mi szkoda tej Sakury jak nie wiem! I tak ze skrajności w skrajność...Więc to, że Uchiha badass nieco podkoloryzowany to jedno, bo napisane jest leciutko i strasznie miło się czyta, droga Kaori! Dlatego już Cię śledzę od jakiegoś czasu i czekam nawet do tej połowy października, ech :-/
Mam wrażenie, że ten komentarz jest jakiś nieogarnięty i chaotyczny, ale jakoś mocno spontanicznie to piszę. PRZEPRASZAM Z GÓRY!
I pozdrawiam cieplutko!
A no, jakoś tak nie zostawiałam nigdy linków, ale od dwóch dni szczycę się szablonem, to może i moje opowiadanko jakoś Ci podejdzie! http://jaeidori.blogspot.com/
No, to pozdrówkam jeszcze raz :->
A, zapomniałam dopisać najważniejsze! Zauważyłam, że jesteś wyznawczynią caps locka i 'XD' w każdym możliwym momencie, więc postanowiłam się nie powstrzymywać, HAHA. Mam nadzieję, że to Cię nie zrazi :-(
OdpowiedzUsuńNIE TOLERUJE SASUKE, ZNACZY TO JEST TAKA OSOBA, KTÓRA WZBUDZA WE MNIE MILION UCZUĆ CZEGO NIENAWIDZĘ >.< Więc jesli juz mam o nim pisać to wolę czasami przesłoooodzić XD
UsuńDziękuje bardzo :'')
Na bloga zajrzę w wolnej chwili między książkami :||
CAPS LOCK I ,,XD'' FOR EVER <33333
Grr... Dlaczego musiałaś skończyć właśnie w takim momencie? Właśnie zaczynałam coraz bardziej wciągać się w opowiadanie, a tu nagle... KONIEC. ;c
OdpowiedzUsuńCo do samego opowiadania, to bardzo mi się spodobało. Dawno nie czytałam nic SasuxSaku... Mam nadzieję, że szybko dodasz kolejną notkę, bo nie mogę się już doczekać. :D
Pozdrawiam, Maruo Sa. :)
UWIELBIAM KOŃCZYĆ W TAKICH MOMENTACH <3 Ale sama nie lubie czytac opowiadań tak zakończonych </3 Logika XD
UsuńDziękuje bardzo! ^ ^
Pozdrawiam ~
Uwielbiam SasuSaku <3 Nieważne w jakiej postaci i realiach, po prostu uwielbiam xd Znaczy się, Sasuke musi być chłodny, cyniczny i nieco zdystansowany, bo właśnie te cechy tak w nim kocham. Ogólnie rzecz biorąc, to nie znoszę kanonicznego Sasuke, naprawdę. O wiele bardziej wolę jego postać funfictionach xdd (po przeczytaniu takiego ai-no-ibuki wcale się sobie nie dziwię... Tam Sasek nie dość, że zachował większość swojego kanonicznego charakteru, to jeszcze potrafił być kompletnie rozbrajający xd).
OdpowiedzUsuńTwój styl pisania bardzo mi odpowiada, mo-e zostanę za dłużej xd
Pozdrowionka
Shori
Sasuke to drań i tyle, nie przebierajmy w słowach XD
UsuńMoże jest nad Bałtykiem (o ile rozumiesz co mam na mysli ;-; )
Pozdrawiam i dziękuję za komentarz ! ~ ^^
To było mega... Słodkie. Próbowałam wyobrazić sobie takiego Sasuke ale... Za każdym razem parskam śmiechem XD
OdpowiedzUsuńSasuke jest dla mnie definicją zmanipulowanego egoisty i tylko on sądzi, że jest inaczej. UWAGA! NA SCENE WKRACZA SZANOWNY PAN I WŁADCA SASUKE UCHIHA! XD Wolę jednak jego brata <3
Chociaż Sasuke CZASAMI też lubię xD
To ten tego - ogólnie Twój styl pisania mi się podoba, przyjemnie się czyta opowiadanie :3 oczywiście czekam z niecierpliwością na jakąś partówkę KakaSaku, ItaSaku, GaaSaku lub SasoSaku <3
Awwww :3 dodaje do linków i idę odpoczywać psychicznie - praca mnie kiedyś wykończy :(
Ja ne <3
Cóż, miała to być lekka partówka, nie coś o wysokich lotach.. XD O TAK, ITACHI DUUUUŻO LEPSZY I KOCHAŃSZY <333
UsuńOj, na pewno w dalszej przyszłości takie paringi się pojawią.. :'')
Dziękuję za miłe słowa. :3 I odpoczywaj, odpoczywaj - Ty masz pracę, ja szkołę XD
Papa ^ ^
To było takie miłe, lekkie. Sasuke tutaj grał bardziej takiego niezłego podrywacza. Coś jakby zmiksować Sasuke z shippuudena z tym z The Last. Śmiesznie. Ale całość mi się podobała. Przeczytałam ją tak szybko i poważnie żałowałam, że skończyłaś w takim momencie. Ale mimo wszystko ta ostatnia scena była naprawdę urocza. Jejku, jak pójdę spać, to chyba mi się przyśni *_*
OdpowiedzUsuńAAaaa! Jakie to było cudowne <3
OdpowiedzUsuńStrasznie milutko się czytało. Idealnie trafiło w mój gust! <3
A myśl Sakury "Czy ty się właśnie nie zakochujesz w nim na nowo, idiotko?" chwyciła mnie za serce i nie chce puścić.
Piękne. *_*