Drogi Sasuke!
Zapewne zastanawiasz
się, co znaczy ten list i w jakim celu piszę go ja, Twoja była żona. Zaraz się
wszystkiego dowiesz, ale proszę Cię, błagam, przeczytaj ten list do końca i
pozwól, by resztki godności, jakie mi pozostawiłeś, ujrzały światło dzienne.
Tej godności, którą mi zabrałeś, tej, którą zdeptałeś na sali sądowej,
oskarżając mnie o zdradę, gdy tak naprawdę Ty zdradziłeś. Tej godności, którą
posiadałam zanim Cię poznałam.
Piszę, ponieważ chcę,
byś wiedział, co straciłeś, a także jak bardzo mnie skrzywdziłeś. Zanim do tego
przejdę, chciałabym Ci przypomnieć kilka wydarzeń z naszego wspólnego życia,
choć trwało ono tylko trzy lata. Zapewne uznasz to za żałosne, ale mam to
gdzieś. Zbyt wiele razy mnie skrzywdziłeś, bym teraz przejmowała się Twoimi
słowami.
Zaczęło się dokładnie
ostatniego dnia dwa tysiące jedenastego roku na zabawie sylwestrowej w klubie
Akatsuki. Poszłam tam mimo wyraźnych protestów rodziców. Miałam wtedy krótką
czerwoną sukienkę na cienkich ramiączkach i tego samego koloru szpilki,
zupełnie jakbym zapomniała, że jest zima i powinnam założyć coś
odpowiedniejszego. Nawet długi płaszcz mi nie pomógł przeprawić się z
mieszkania do klubu, strasznie zmarzłam, ale gdy już dotarłam na miejsce, szybko się rozgrzałam na parkiecie.
Dorabiałeś za barem. Pamiętam, jak niechętnie wykonywałeś każdą czynność. Od
razu wiedziałam, że wolałbyś się bawić jak inni. Czas mijał strasznie szybko, a
ja byłam coraz bardziej rozentuzjowana i pijana za sprawą drinków, które mi
serwowałeś. Pierwszy się odezwałeś i poprosiłeś o numer telefonu, którego nie
znałam na pamięć. Zajrzałam wtedy do kopertówki i okazało się, że jak na złość
zapomniałam komórki. Zaśmiałeś się wtedy na cały głos. Pomyślałam, że jak się
uśmiechasz, wyglądasz jeszcze przystojniej. Tego, co działo się później, nie
pamiętam, bo urwał mi się film. Następnego dnia obudziłam się w twoim
mieszkaniu na kanapie z potwornym kacem. Rodzice dali mi niezłe kazanie za upicie
się i podawanie adresu nieznajomym. Najśmieszniejsze jest to, że nigdy, nie
mówiłam Ci, gdzie mieszkam i do tej pory zastanawiam się, skąd znałeś mój
adres.
Kilka dni później
pojawiłeś się pod moimi drzwiami z bukietem kwiatów. Przyszedłeś przeprosić
mnie za sylwestrowy wieczór. Zadawałam Ci dużo pytań, bo tak naprawdę niewiele
wiedziałam, ale Ty zbywałeś je szybko pustymi odpowiedziami. Nie wiem, dlaczego
już wtedy nie zaczęłam podejrzewać, że coś jest nie tak. Zaślepiłeś mnie swoim
urokiem osobistym i namieszałeś w głowie, wyłączając logiczne myślenie. Byłam
strasznie głupia.
Zaczęliśmy się
regularnie spotykać i chodzić na randki. Myślałam o Tobie dniami i nocami. Mimo
że miałam dwadzieścia dwa lata czułam się jak nastolatka, która spotkała swojego
księcia. Wcześniej miałam wielu chłopaków, ale żaden z nich nie był taki jak
Ty. Naprawdę sądziłam, że jesteś tym jedynym. Układałam w głowie plany na
przyszłość – ja, Ty i nasze dziecko bądź dzieci. Mieszkalibyśmy w małej
przytulnej chatce na klifie i codziennie wieczorami siedzieli na werandzie, i
oglądali zachód słońca.
Oświadczyłeś mi się po
dziewięciu miesiącach podczas spaceru po plaży. Wyjechaliśmy na weekend nad
morze w tajemnicy przed moimi rodzicami. Było cudownie. Szliśmy po piasku,
trzymając się za ręce i oglądając zachód słońca. W pewnym momencie stanąłeś
przede mną i zapytałeś: wyjdziesz za mnie? Dukałeś coś jeszcze pod nosem, że
nie wiesz, jak masz się zachować, co powiedzieć, bo nigdy się jeszcze żadnej
nie oświadczyłeś, ale dla mnie to już nie miało znaczenia. Zadałeś pytanie.
Wypowiedziałeś trzy słowa, a ja tylko jedno: tak. Założyłeś mi na palec złoty
pierścionek z białym oczkiem i pocałowałeś. Całowałeś mnie tak długo, że w
pewnym momencie brakło mi powietrza. Zaśmiałeś się cicho. Wszystko tego
wieczoru było jak w bajce. To właśnie wtedy po powrocie do hotelu, zrobiliśmy
to pierwszy raz. Nie byłam do końca pewna, ale Ci zaufałam. Byłeś delikatny i
czuły. Nie zrobiłeś niczego wbrew mojej woli. Brzydzi Cię to? Ach, wybacz.
Zapomniałam, że nie lubisz takich wspomnień.
Ślub wzięliśmy rok po
zaręczynach. Moi rodzice twierdzili, że to za wcześnie, ale ja się uparłam i z
Twoją pomocą udało nam się ich przekonać. Przygotowania strasznie mnie
pochłonęły, więc nie zauważyłam zmian, jakie w Tobie zachodziły. A Ty wtedy
naprawdę się zmieniłeś. A może od początku taki byłeś i tylko udawałeś mojego
wymarzonego księcia? W dniu ślubu – jedenastego września – nie miałam
wątpliwości. Wiedziałam, że chce spędzić w Tobą resztę życia, mieć dzieci i się
zestarzeć. Po prostu wieść życie jak w bajce u boku wymarzonego rycerza na
białym koniu.
Podczas miesiąca
miodowego uprawialiśmy dużo seksu, bardzo dużo. Ale nie widziałam w tym nic
dziwnego. Byliśmy młodzi i dopiero co wzięliśmy ślub, więc uznałam to za normalną
rzecz. Powrót do domu okazał się zderzeniem z rzeczywistością. Mimo studiów
musiałam iść do pracy, co nie bardzo Ci się spodobało. Doskonale wiedziałam, że
z Twojej pensji barmana w barze brata się nie utrzymamy. Nie rozumiem, dlaczego
nie chciałeś poprosić Itachiego o pomoc – teraz wiem, że poniosła Cię duma.
Szybko zaczęło się
psuć, a życie nie było takie jak sobie wymarzyłam. Wracałam wykończona do
mieszkania i nie miałam na nic sił, podczas gdy Ty po jednej zmianie w pracy,
chciałeś żebym jeszcze zajmowała się domem. Wszystkie kłótnie kończyły się w
łóżku. Zawsze myślałam, że następnego dnia będzie lepiej, że nam się uda
pokonać przeciwności losu, że się po prostu zmienisz i będziesz znów moim
Sasuke. Ale to nigdy nie nastąpiło. Wciąż ta sama rutyna – kłótnia, seks. Z
czasem do wyzwisk doszły czyny. Gdy spoliczkowałeś mnie pierwszy raz, bardzo
żałowałeś i długo przepraszałeś. Wybaczyłam Ci, bo Cię kochałam. Tylko że na
tym jednym razie się nie skończyło. Stałeś się też chorobliwie zazdrosny, oskarżyłeś
mnie, że sypiam z Shikamaru – moim jedynym przyjacielem.
Pół roku temu na
rozprawie w sądzie niespodziewanie oskarżyłeś mnie o zdradę. Zarówno ja jak i
mój prawnik kompletnie się tego nie spodziewaliśmy. Nie wiem skąd przyszło Ci
to do głowy – czy naprawdę byleś aż tak zdesperowany, by posunąć się do
kłamstwa? Myślałam, naprawdę myślałam, że już wszystko stracone, ale wtedy
pojawiła się Karin. Do dziś nie mogę uwierzyć w to co zrobiła. Przyznała się do
bycia Twoja kochanką, a potem było już łatwo. Wygrałam. Uwolniłam się od siebie
raz na zawsze.
Wszystko w tym liście
skłania się ku jednemu – zakończeniu naszej historii. Tych trzech lat, które
spędziliśmy razem. Naprawdę ciężko mi to pisać, ale nie żałuje niczego.
Wszystkie spędzone z Tobą chwile, momenty radości i smutku. Wierzę, że
wszystko, przez co przeszłam, ukształtowało ze mnie silną kobietę, której już
nigdy nie skrzywdzisz. Nie uda Ci się to. Wiesz dlaczego? Bo noszę Twoje
dziecko. Jestem w siódmym miesiącu ciąży. To chłopiec. Zawsze chciałeś męskiego
potomka. Gdybyś tylko się nie zmienił, nie okazał skończonym dupkiem...
Przepraszam. Zdaję
sobie sprawę, że część winy leży też po mojej stronie, ale nie byłam w stanie
dostrzec tego, co się z Tobą dzieje. Teraz to już nie ma znaczenia. Nie warto
patrzeć wstecz, gdy mam przed sobą przyszłość. Zamierzam sama wychować nasze
dziecko. Nigdy nie powiem mu, jaki naprawdę był jego ojciec, będzie wierzył, że
to ja byłam tą złą i Cię zostawiłam.
Nie szukaj mnie.
Wyjeżdżam stąd. Mam dosyć tego miasta, wspólnych miejsc, znajomych, bo wszystko
to mi Ciebie przypomina. Zostaw w spokoju Shikamaru i nie nachodź go. On nic Ci
nie powie, ale mogą go ponieść emocje i zrobi Ci coś złego. Daj też spokój moim
rodzicom, nie powiedziałam im, gdzie wyjeżdżam. Po prostu o mnie zapomnij,
Sasuke. Miałeś wiele kobiet, więc potraktuj mnie jak jedną z nich, wyrzuć z
pamięci.
Na koniec chciałam Ci
podziękować. Mimo tego wszystkiego... Mimo to, co mi zrobiłeś... Dziękuję, że
dałeś mi najpiękniejszy prezent na świecie. Dziecko. Kocham to maleństwo, które
nosze pod sercem i wiele mu zawdzięczam. To w momencie gdy dowiedziałam się, że
jestem w ciąży postanowiłam raz na zawsze z Tobą skończyć. Wiele razy chciałam
wycofać pozew, dać Ci kolejną szansę, ale dzięki dziecku zrozumiałam, że Ty się
nie zmienisz. Wciąż pozostaniesz draniem, który nie zasługuje na taki dar od
losu, jakim jest ojcostwo.
Mam nadzieję, że
będziesz szczęśliwy z Sakurą i nie skrzywdzisz jej tak jak mnie, że nie
zniszczysz jej najpiękniejszych lat życia. Powodzenia w nowym życiu Sasuke. Od
teraz dla mnie nie istniejesz, Uchiha.
Żegnaj,
Ino Yamanaka
PS. Plamy na kartce to
moje łzy, ostatnie łzy, jakie wylałam z Twojego powodu. Będę silna, Ty też bądź
i zawsze walcz o swoje, o to co uważasz w życiu za najważniejsze –
najważniejsze jest być sobą Sasuke, pamiętaj.
—
Jesteś
tego pewna, Ino? — zapytał brunet, biorąc do
ręki czarne nożyczki.
Blondynka spojrzała na
niego błękitnymi oczami, zupełnie pozbawionymi dawnego blasku, i westchnęła.
Zadawał jej to pytanie od dnia, w którym podjęła najważniejszą decyzję swojego
życia, ale jej odpowiedź wciąż brzmiała tak samo. Nie chciała nad tym długo
rozmyślać, bo wiedziała, jak szybko mogłaby zmienić zdanie na temat swojej
małej zemsty. Nie była pewna, czy naprawę chce zrealizować plan. Wiedziała
tylko, że musi uwolnić się od Uchihy raz na zawsze.
— Tak,
Shikamaru — odpowiedziała z wymuszonym
uśmiechem. — Jestem pewna.
— Ech, baby są naprawdę kłopotliwe — westchnął Nara.
Ino spojrzała w
lustro, które wisiało nad umywalką w łazience. Odbijało się w nim całe
pomieszczenie, biała wanna w rogu, toaleta, szare kafelki na ścianach i lampa
wisząca pod sufitem. Widziała twarz bruneta, smutną i poważną. Jego oczy były
pełne żalu, ale można w nich było dostrzec gniew oraz chęć mordu. Powoli się
odwróciła, stając twarzą w twarz z prawdziwym obliczem Nary. Czuła się fatalnie
z myślą, że w swoje problemy wciąga przyjaciół. Nie tylko Shikamaru, ale też
Naruto i Kibę. Była im wdzięczna z całego serca za wsparcie i pomoc, jakiej jej
udzielają.
Shikamaru podrapał się
po głowie, mrużąc oczy. Prawdopodobnie nie chciał patrzeć w smutne oczy Ino. W
głębi duszy obwiniał siebie o to, co ją spotkało. Przecież słyszał o wyczynach
Sasuke, o każdej zdradzie, jakiej się dopuścił, a mimo to zwlekał z
powiedzeniem jej prawdy. Może gdyby zrobił to wcześniej jego przyjaciółka,
uniknęłaby kilku siniaków, kłótni i wyzwisk.
— Wiesz, że
nie jestem fryzjerem — mruknął.
— Na pewno
zrobisz to lepiej ode mnie – powiedziała, siląc się na kolejny uśmiech. — Za każdym razem jak wychodzę na miasto, boję się, że mogę
gdzieś spotkać Sasuke — dodała ciszej.
— Dobra,
odwróć się – zakomendował. — Skończymy to,
zanim pojawią się tamci kretyni.
Blondynka posłusznie
wykonała polecenie. Zdjęła z włosów gumkę podtrzymującą koński ogon i położyła
ją na umywalce. Złociste pasma włosów opadły na jej ramiona, a grzywka lekko
zakryła prawe oko.
Patrzyła na swoje
odbicie i zastanawiała się po raz kolejny, czy dobrze robi i jak będzie
wyglądać jej życie po ucieczce stąd. Była przecież w siódmym miesiącu ciąży.
Równie dobrze mogłaby poczekać i urodzić tutaj, w Tokio. Podróż w takim stanie
może zaszkodzić dziecku, ale mimo to chciała podjąć ryzyko. Uwolnić się od
Uchihy i swojej przeszłości raz na zawsze. Jedynymi osobami, które wciąż ją tu
trzymały, byli jej rodzice. Martwiła się, jak zniosą wyjazd swojej jedynej
córki do Londynu. Wiedziała, że pęknie im serce po kilku miesiącach rozstania.
— Jak bardzo
mam je skrócić? — zapytał Shikamaru,
przywołując ją do rzeczywistości.
—Obojętnie — rzuciła.
Ino poczuła, jak
przyjaciel bierze pierwszy kosmyk do ręki. Zamknęła oczy, nie chcąc na to
patrzeć. Uwielbiała swoje długie, proste włosy. Przyciągały spojrzenia mężczyzn
i wzbudzały zazdrość kobiet. Pomagały jej uwodzić chłopaków, jeszcze zanim
poznała Sasuke. Dzięki nim czuła się jak bogini piękności.
Poczuła delikatne
szarpnięcie, ale mimo to nie otworzyła oczu. Zacisnęła tylko mocniej powieki i
czekała, aż Nara skończy.
— Wybacz. Nie mam wprawy —
szepnął przepraszająco.
Pierwsze pasmo włosów
wylądowało na podłodze, zupełnie jak ona, gdy Uchiha spoliczkował ją po raz
pierwszy. W uderzenie włożył całą złość, frustracje i siłę. Ino upadła na
podłogę ich sypialni, zaskoczona tym, że mąż podniósł na nią rękę. Leżała tam
kilka minut, wmawiając sobie, że to zły sen, że to nie jest Sasuke, tylko ktoś
inny. Uchiha przepraszał, przepraszał bardzo długo.
Drugi kosmyk spadł na
posadzkę. Brunet po miesiącu oskarżył ją o zdradę. Zrobił potworną awanturę,
ale nie uderzył Ino drugi raz. Wyżył się na porcelanie i szklankach. Zdemolował
pół salonu i kuchnię. Wyzywał ja od dziwek, szmat i kurw. Nie dopuszczał jej do
głosu, nie dając tym samym szansy na obronę. Przeprosił. Nie tak jak poprzednim
razem, po prostu przeprosił.
Kolejne pasemka opadły
na podłogę. Przypomniało to blondynce ciche dni pomiędzy nią a Sasuke. Zdarzały
się one bardzo często przez ostatnie pół roku małżeństwa. Uchiha potrafił
obrazić się o wszystko – przesoloną zupę, źle wyprasowaną koszulę, spóźnienie,
a nawet podniesienie głosu podczas rozmowy. Dziewczyna starała się to jakoś
znosić, ale milczenie ze strony męża ją dobijało.
Zacisnęła mocniej
powieki. Wspomnienia wracały do niej jak bumerang, raniły od środka na nowo.
Starała się uspokoić, zapanować na strachem i wątpliwościami, ale z marnym
skutkiem. Zaczęła się trząść na całym ciele. Nara zaprzestał obcinania włosów i
odłożył nożyczki. Objął ramionami Yamanakę, przylegając do niej od tyłu.
— Nie płacz
przez tego dupka — szepnął jej do ucha.
— Nie płaczę —
powiedziała zgodnie z prawdą.
Zacisnęła dłonie na
umywalce najmocniej jak potrafiła. Obiecała sobie, że będzie silna i nie uroni
żadnej łzy z powodu byłego męża. Po prostu było jej smutno. Bolało ją w środku,
bo rana wciąż była świeża.
Trwała w uścisku
przyjaciela dłuższą chwilę. Odnalazła w nim spokój i pocieszenie. W tej chwili
Shikamaru był jej lekarstwem na każde zło. W końcu to on pomógł jej przejrzeć
na oczy. Nie powiedział wprost, że Sasuke ją zdradza, ale nakierował, wskazał
drogę. Gdyby nie to pewnie jeszcze długo byłaby żoną tego dupka.
— Skończmy to szybko — powiedziała
niepewnie. — Chyba muszę się przespać.
— Jasne.
Nara wypuścił
przyjaciółkę z uścisku. Zrobiło mu się dziwnie smutno i pusto na myśl, że już
za kilka godzin jej tu nie będzie, że trafi do nowego świata i zacznie nowe
życie bez niego. Przyjaźnili się od zawsze, znali swoje sekrety, spędzali
wspólnie chwile radości i smutku. Zaczynał rozumieć, że Ino powinna wiedzieć o
zdradach Sasuke jako pierwsza, powinien je powiedzieć. Nawet jeśli teraz
cierpiałaby bardziej, miała prawo wiedzieć. Tak samo on, jak Naruto i Kiba byli
jej winni przeprosiny.
Westchnął, biorąc do
ręki nożyczki. Zostało mu już tylko kilka kosmyków, ale nie był pewny czy ma je
obciąć krócej czy dłużej. Pozostała część włosów nie wyglądała imponująco. W
jednych miejscach były krótsze, w innych dłuższe. Zabrał się najpierw do
obcięcia tych pasem, które jeszcze miały swoją naturalną długość. Spojrzał w
lustro i zobaczył, jak Ino zaciska powieki. Zrozumiał, że musi się pośpieszyć.
Wykonał dwa szybkie, ale niedokładne cięcia. Włosy opadły na podłogę,
dołączając do reszty kosmyków. Ponownie zrobiło mu się smutno.
— Od kiedy, kurwa, jesteś taki sentymentalny, Shika?
— mruknął do siebie pod nosem.
Zabrał się za
wyrównanie długości włosów. Może nie wyglądało to imponująco, ale na pewno nie
było źle. Gdyby trochę się postarał, może mógłby zostać dobrym fryzjerem. Był
tylko jeden problem – jego lenistwo.
— Gotowe.
Odłożył nożyczki na
umywalce i stanął obok blondynki. Westchnęła cicho, powoli podnosząc powieki.
Bała się tego, co zobaczy w lustrze, ale to była jej decyzja, jej wybór. Teraz
już nie miała nic do stracenia. Jako pierwsze zauważyła smutne niebieskie
tęczówki. Niegdyś przyciągały spojrzenia wszystkich dookoła swoimi iskierkami i
radością. Następnie mimowolnie spojrzała na usta. Były lekko popękane i suche.
Straciły na swojej atrakcyjności, gdy przestała o siebie dbać i zaczęła
podporządkowywać się Sasuke. Jej cera też nie wyglądała za dobrze.
W końcu po upłynięciu
kolejnych sekund skupiła się tylko na swoich włosach. Nie wyglądały dobrze,
raczej jak nieudany eksperyment zbuntowanej nastolatki. Blond włosy sięgały jej
teraz do ramion, były mniej więcej długości grzywki. Końcówki wyglądały na
zniszczone i postrzępione. Długość też nie zachwycała, w niektórych miejscach
były dłuższe, w niektórych odrobinę krótsze. Mimo wszystko stwierdziła, że nie
wygląda tak źle w nowym wydaniu. Zdecydowanie zmiana wyglądu mi pomoże,
pomyślała.
< >
— Jesteśmy! — krzyknął Naruto, zaraz po przekroczeniu progu domu
Nary.
— Ciszej, baranie —
Kiba dał mu kusańca w bok.
Blondyn popatrzył na
niego zaskoczony, rozmasowując lekko obolałe miejsce. Zachowanie przyjaciela zbiło
go z tropu, ale dotarło do niego, że Inuzuka musiał mieć ku temu jakiś ważny
powód. Nie zastanawiał się nad tym dłużej, poszedł w ślady towarzysza i zdjął
buty.
— Czemu mam
być cicho? — szepnął, zakładając papcie.
— Gdybyś słuchał jak ci mówiłem, to byś wiedział –
westchnął wkurzony brunet.
— Czyli? — dążył
dalej Uzumaki. Słynął z tego, że jest uparty, a przy tym odrobinę nieokrzesany.
— Dostałem wiadomość od Shikamaru, że Ino śpi i mamy
być cicho — wyjaśnił szybko Kiba i ruszył do
salonu.
Uzumaki wyjął z
kieszeni spodni białą kopertę złożoną na pół. Przyglądał się jej dłuższy czas.
Naprawdę musiał się napracować, aby zdobyć to, co było w środku. Czuł, że był
to winny Ino. Wiedział o wszystkich podbojach Sasuke, w końcu był jego
przyjacielem. Brunet lubił się chwalić kumplom, jak to zaliczył na boku kolejną
laskę. Wszyscy z jego towarzystwa o tym wiedzieli, Naruto, Kiba, Shikamaru i
brat Itachi, ale nikt nie odważył się powiedzieć tego Yamanace. Każdy jak jeden
mąż trzymali buzię na kłódkę, raniąc dziewczynę.
Walnął się otwartą
dłonią w czoło na otrzeźwienie. Za sprawą blondynki strasznie dużo rozmyślał o
życiu, jego wartościach i prawdziwej miłości. Jeszcze do niedawna podchodził do
wszystkiego z beztroską. Uwielbiał balować i umawiać się z dziewczynami.
Zupełnie nie myślał o tym, że każdą z nich może zranić. To, co przydarzyło się
Ino, w pewnym sensie tworzyło mu oczy.
— Naruto, kretynie —
warknął cicho Inuzuka, wychylając się zza ściany. —
Długo jeszcze zamierzasz tu stać?
— Idę, idę —
odpowiedział z głupkowatym uśmiechem.
Chyba powinienem
przeprosić Ino, pomyślał idąc do salonu. Przybrał na twarz szybki uśmiech.
Obstawiał, że w pokoju panuje grobowa atmosfera. On zawsze podnosił ludzi na
duchu swoim uśmiechem, więc tym razem nie mógł zawieść. Mimo wszystko tylko
tyle mógł jeszcze zrobić dla Ino, nic więcej nie leżało w jego mocy.
Zatrzymał się w pół
kroku, widząc poważne miny chłopaków. Shikamaru siedział na kanapie z
zaciśniętymi pięściami, a w jego oczach można było dostrzec chęć mordu. Nie
tylko on chciał dokopać Sasuke. Kiba wyglądał podobnie do Nary, choć w jego
spojrzeniu można było dostrzec coś więcej. Wszyscy wiedzieli, że żywił do Ino
głębsze uczucia, ale nigdy mu się nie udało powiedzieć jej o tym wprost.
Zwlekał z tym zbyt długo, a potem pojawił się Uchiha i zabrał mu ukochaną
sprzed nosa. Z całej trójki to on najmocniej obwiniał się o to, co spotkało
dziewczynę
— Czemu macie takie grobowe miny? — zapytał Uzumaki. —
Wyglądacie strasznie.
Przez dłuższą chwile
nikt mu nie odpowiedział. Podszedł do kanapy, na której siedzieli przyjaciele.
Patrzył na nich, ale żaden z nich nie okazał zainteresowania zadanym pytaniem.
Uśmiech zszedł z jego ust. Ponury nastrój panujący w pobliżu zaczął udzielać
się także jemu.
— To ja pójdę zobaczyć, co u Ino — powiedział cicho i niepewnie.
Stał jeszcze chwile w
miejscu, ale zrozumiał, że nic tu po nim. Nara i Inuzuka najwyraźniej
potrzebowali trochę ciszy. Westchnął, idąc do pokoju obok. Dom Shikamaru miał
tylko jedno piętro i strych, przez co był strasznie duży. Miał dwie sypialnie z
łazienkami, salon połączony z kuchnią, gabinet, pokój gier i basen. Chłopak
mógł sobie pozwolić na taki luksus dzięki pieniądzom, które zarobił podczas
ciężkiej pracy w rodzinnej firmie. Czasami udawało mu się pokonać swoje
lenistwo.
Naruto nacisnął cicho
klamkę i wszedł do środka. Rozejrzał się po pokoju urządzonym w ciepłych
odcieniach brązu i pomarańczu. Na środku stało łózko, na którym leżała
niebieskooka. Obok była szafka nocna, a naprzeciwko nowoczesna zabudowa na
ubrania. Naruto zobaczył też drzwi. Szybko domyślił się, że prowadziły do
łazienki. Niewiele myśląc poszedł umyć ręce, które strasznie mu się pociły. Nie
rozglądał się za bardzo po pomieszczeniu. Po prostu wszedł i wyszedł,
trzaskając drzwiami.
— Naruto, ty kretynie —
warknął pod nosem, zły na swoją bezmyślność.
Miał nadzieję, że Ino
tego nie usłyszy, ale, niestety, nic takiego się nie wydarzyło. Blondynka
poruszyła się pod kocem, mrucząc coś niewyraźnie. Uzumaki podszedł do niej, aby
pomóc jej usiąść na łóżku. Dopiero wtedy zauważył zmianę jaka nastąpiła w
wyglądzie Ino. Nie spodobało mu się to, bo nie rozumiał, dlaczego dziewczyna
tak bardzo upierała się na ścięcie włosów. Tęsknił za dawną Yamanaką, wesołą,
pogodną i z szalonymi pomysłami. Nie mógł wybaczyć Sasuke tego, jak ją
skrzywdził.
Zajął miejsce obok
niej i w milczeniu wyciągnął kopertę z kieszeni. Przy wyjmowaniu dokumentów ze
środka na moment się zawahał.
— Wszystko w porządku? —
zapytała Ino, patrząc na niego.
— To chyba ja powinienem zapytać, czy jest w
porządku? — odpowiedział jej pytaniem,
uśmiechając się krzywo.
— Przestań, Naruto. —
Ino spojrzała mu prosto w oczy. — Wiem, że ty,
Kiba i Shikamaru obwiniacie się o to wszystko, ale ja nie mam do was żalu.
Słyszysz? Rozumiem, że podjęliście taką a nie inną decyzję i to szanuję.
— Co ty mówisz? —
podniósł głos za sprawą targających nim emocji. —
Gdybyśmy nie trzymali tego…
Ino podniosła rękę i
położyła ją na buzi rozmówcy, hamując potok słów, jaki chciał z siebie właśnie
wylać. Po chwili blondyn kiwnął głową na znak, że rozumie, więc wzięła dłoń.
Westchnęła cicho.
— Mam coś dla ciebie —
powiedział Naruto.
— Naprawdę udało ci się to zdobyć? — zapytała ożywionym głosem.
Uzumaki skinął głową i
wyjął z koperty dokumenty, które jeszcze pół godziny temu był gotów spalić.
Prawdą jest, że zdobycie fałszywych dowodów tożsamości nie było łatwym zadaniem
i zniszczenie papierów w kilka minut byłoby kompletną głupotą, ale chłopak nie
chciał, by Ino wyjeżdżała.
Patrzył, jak
dziewczyna przyswaja nowe informacje. Musiała zapamiętać kilka faktów, aby w
razie problemów udowodnić, kim jest. Ucieszył go entuzjazm z jakim przyjęła
nową tożsamość. Dla niej to oznaczało szansę na nowe życie, dla niego – stratę
przyjaciółki. Choć tak naprawdę nie tracił jej, przecież Ino tylko wyjeżdżała.
Zawsze może ją odwiedzić albo zadzwonić. Dotarło do niego, że zatrzymując ją tu
na siłę, okazałby się egoistą.
— Od dziś nazywasz się Yuki Tanoshii. Resztę
informacji masz na dowodzie i paszporcie.
— Dziękuję, Naruto. — Dziewczyna przytuliła się do niego na tyle, na ile
pozwalał jej zaokrąglony brzuch.
— Nie ma sprawy. —
Puścił jej oczko. — Przecież nie jestem
pierwszym policjantem, który wyciąga z więzienia handlarza lewymi papierami
tylko po to, aby pomóc przyjaciółce.
— Naprawdę nie wiem, jak ci dziękować.
— Przestań, to nic takiego —
rzucił z uśmiechem. Widząc minimalną radość na twarzy blondynki poprawiło mu
się samopoczucie.
Yamanaka wtuliła się
mocniej w przyjaciela. Zamknęła oczy i nie myślała o niczym konkretnym. Chciała
się cieszyć tą chwilą, ciepłem osoby, na której mogła polegać. Po prostu
zapamiętać ten moment jak najdłużej.
— Musimy się zbierać —
powiedział Shikamaru, wchodząc do pokoju.
Ino powoli oderwała
się od Naruto i skinęła głową. Przygryzła dolną wargę, czując, jak nachodzą ją
wątpliwości. Teraz w końcu zaczęła się naprawdę bać, czy dobrze robi. Szybko
dała sobie mentalnego kopa i przestała się nad tym wszystkim zastanawiać.
— Dajcie mi dziesięć minut. Przebiorę się w coś
mniej rzucającego w oczy.
< >
Tłumy ludzi na
lotnisku lekko przytłoczyły Ino i wprawiły w niemały niepokój. Bała się, że
jakimś cudem wśród tych wszystkich osób może się nagle pojawić Uchiha. Nie
wiedziała, skąd w niej ten strach, w końcu teraz został jej już tylko jeden
krok do zrobienia – wsiąść do samolotu i zacząć nowe życie.
Po skończonej
odprawie, stanęła naprzeciwko przyjaciół. Wiedziała, że każdy z nich chciał jej
coś powiedzieć, pożegnać się, ale zostało niewiele czasu. Pani z informacji
oznajmiła przez głośnik miłym i ciepłym głosem, że samolot do Londynu odleci za
dwadzieścia pięć minut. Ino posmutniała słysząc tą wiadomość. Musiała jeszcze
poważnie porozmawiać z Kibą. Zbierała się do tego od pewnego czasu, ale nie
wiedziała jak to zrobić.
Zamyślona, nie
zauważyła Shikamaru, który podszedł do niej i ja przytulił. Mocno i szczerze,
jakby nie chciał jej już nigdy wypuścić z objęć. Rozumiała go. W głębi serca,
gdzieś tam na samym dnie, też nie chciała wyjeżdżać. Tylko że nowe otoczenie,
nowi ludzi i miejsce pomoże jej odnaleźć się w roli matki.
Odwzajemniła uścisk
przyjaciela. Położyła głowę na jego ramieniu i spod przymkniętych powiek
obserwowała Kibę stojącego obok Naruto. Wyraźnie o czymś dyskutowali, o ile nie
sprzeczali się. Niestety, przez gwar panujący dookoła, Ino nic nie słyszała.
— Uważaj tam na siebie. Pamiętaj, że na lotnisku
będzie na ciebie czekać Temari no Sabaku —
powiedział Shikamaru, odsuwając od siebie dziewczynę i patrząc prosto w jej
oczy. - Może to nie w moim stylu, ale przepraszam Ino. Zachowałem się jak
kretyn, a nie przyjaciel.
Blondynka uśmiechnęła
się do bruneta, słowa były teraz zbędne. Przytuliła się do niego jeszcze na
moment, a gdy uciekł jej z objęć, poczuła, jak małe igły wbijają się w jej
serce. Nara nie spojrzał na nią, prawdopodobnie bał się swoich uczuć. Nie
pozwalał im nigdy dochodzić do głosu, bo, jak twierdził, mężczyzna musi być
twardy i zdecydowany. Rzucił jeszcze do chłopaków, żeby się nie guzdrali i
zniknął w tłumie ludzi.
Naruto zareagował na
te słowa bardzo szybko. Podbiegł do niej, zamykając w niedźwiedzim uścisku.
Bełkotał pod nosem jakieś zdania, ale strasznie plątał mu się język. Ino
wyswobodziła się z jego ramion i uśmiechnęła do niego. Blondyn najwyraźniej nie
załapał, o co jej chodzi. Stał i patrzył na nią jak głupi.
— To nie w twoim stylu Naruto — zaśmiała się, patrząc na wciąż zszokowanego
przyjaciela. — Po prostu powiedzmy sobie cześć.
— Przepraszam, Ino. Sasuke był moim przyjacielem,
ale…
— Cześć, Naruto —
przerwała mu potok słów, jaki prawdopodobnie chciał z siebie wylać. — Do zobaczenia.
Uzumaki posmutniał na
chwilę, ale na jego twarzy szybko pojawił się uśmiech. Zrozumiał, że teraz Ino
nie potrzebowała słów, które i tak nic nie zmienią. Zawiódł rok temu.
— Na razie, Ino —
powiedział. — Zadzwoń czasem!
Teraz czekała ją
najtrudniejsza rozmowa. Wzięła głęboki wdech i spojrzała na Inuzukę. Podszedł
do niej powoli z tajemniczym wyrazem twarzy. W jego oczach kryło się wile
niewypowiedzianych słów. Westchnęła, kładąc rękę na jego ramieniu. Próbowała
odczytać cokolwiek poza smutkiem dominującym w jego tęczówkach, ale nie bardzo
jej to wychodziło.
— Chociaż ty nie wymawiaj słowa przepraszam,
proszę — powiedziała, nie wiedząc jak zacząć
rozmowę.
— Ino, może to nie pora, ale musimy poważnie
porozmawiać.
Blondynka patrzyła na
niego lekko zszokowana. Zastanawiała się, czy brunet usłyszał wypowiedziane
przed chwilą słowa. Wyglądał na lekko zagubionego, ale zdeterminowanego. Nigdy
jeszcze nie widziała takiego Inuzuki. Zazwyczaj się wygłupiał, uśmiechał i z
charakteru przypominał Naruto. Choć była jedna rzecz, która ich różniła. Kiba
nie mówił o swoich uczuciach, trzymał wszystko w sobie. Tylko w ostateczności
pozwalał im nad sobą zapanować.
— To chyba nie najlepsza pora — palnęła pierwsze, co przyszło jej do głowy, ale
niemal natychmiast skarciła się w myślach. Chciała z nim porozmawiać, wyznać
wszystko co w niej siedzi, ale nagle stchórzyła. Może jednak źle odczytała
posunięcia chłopaka wobec jej osoby, może po prostu chciała mieć kogoś, na kogo
będzie mogła przelać uczucia.
— Nie chrzań —
warknął. Szybko chwycił ją za rękę i
zwinnym ruchem przyciągnął do siebie. Objął ją mocno ramionami, zachowując mimo
wszystko delikatny odstęp ze względu na dziecko. Wtulił głowę w szyję Yamanaki.
Jej włosy delikatnie łaskotały jego policzki. Uśmiechnął się. — Nigdy sobie nie wybaczę, że pozwoliłem Sasuke cię
skrzywdzić — mówił szeptem. — Na tej zabawie kilka lat temu miałem ci wyznać, co
czuje, ale stchórzyłem, widząc jak dobrze się bawisz z Uchihą. Mimo wszystko
miłość polega na czymś więcej niż wzajemnym uczuciu. Jeśli wiesz, że druga
osoba jest szczęśliwa, nawet gdy to nie ty jesteś jej wybrankiem, to też jesteś
szczęśliwy. Żyłem w tym przekonaniu bardzo długo.
— Kiba, wiem do czego zmierzasz.
Yamanaka spięła
mięśnie, próbując wyswobodzić się z uścisku przyjaciela. Czy Kiba to mój
przyjaciel, pomyślała zaskoczona. Od pewnego czasu wiedziała, że darzy go
zupełnie innymi uczuciami niż Naruto i Shikamaru. Nie była tylko pewna, czy
jest gotowa na nowy związek tak szybko.
— Jeśli teraz powiem, że cię kocham, to będzie to
najgłupsza rzecz jaką mogę zrobić – kontynuował. — Powinienem
ci powiedzieć, dać jakiś znak o tym co się dzieje...
— Przestańcie się, kurwa, wszyscy obwiniać! — Ino impulsywnie odepchnęła od siebie Kibe. Wzięła
głęboki oddech, żeby szybko się uspokoić. Stres był niewskazany podczas ciąży. — To nie jest wasza wina —
powiedziała nadal lekko podniesionym głosem.
Zapadła pomiędzy nimi
uciążliwa cisza, którą przerwał głos pani z informacji. Samolot do Londynu
odlatuje za dziesięć minut, pasażerowie proszeni są o natychmiastowe
zakończenie odprawy – zakomunikowała miłym głosem i zaczęła tłumaczyć
zdanie na inne języki.
Ino porzuciła pomysł
wyznania Kibie swoich uczuć, tych niewielkich, które zakorzeniły się w jej
sercu. Nie potrafiła zrozumieć, dlaczego nawet on się o to obwinia. Prawdę
jest, że miał ku temu małe powody, ale bez przesady. To wszystko było już
przeszłością, do której nie warto wracać. Wyobraziła sobie jak podchodzi do
chłopaka, przytula go, rzuca krótkie pożegnanie i odchodzi. Kilka razy
odliczała w myślach sekundy od dziesięciu w dół, karciła się za tchórzostwo,
mówiła sobie, że zrobi to teraz, już, ale nic nie pomogło. Stała wciąż w
miejscu i patrzyła w czarne oczy bruneta.
Czas płynął, a żadne z
nich nie wiedziało, co powiedzieć. Nic nie działo się tak jak sobie
zaplanowali. Kiba żałował, że źle to wszystko rozegrał. Może powinien najpierw
jej powiedzieć o swojej decyzji, a dopiero później zasypać potokiem słów. Bił
się z myślami, podczas gdy cenne sekundy uciekały.
— Lecę z tobą — powiedział
w końcu. Wypuścił powietrze z płuc i patrzył na reakcję Ino. Widząc zaskoczenie
w jej oczach postanowił kontynuować:
— Nie pozwolę ci po raz kolejny uciec mi z rąk.
Możesz mnie traktować jak przyjaciela, ale pozwól mi być przy tobie.
— Kiba… co ty mówisz?
— To co czuje, Ino —
powiedział, podchodząc do niej, dziewczyna zrobiła krok w tył. — Kocham cię. Naprawdę cię kocham. Nawet nie wiesz
jak mnie krew zalewała jak widziałem cie z Sasuke, ale teraz mam szansę. Mogę w
końcu walczyć o twoje uczucia i …
— Nie musisz o nic walczyć —
przerwała mu gwałtownie, schylając głowę. —
Nie wiem, co do ciebie czuję. Może jestem ci tylko wdzięczna, może się tylko
zauroczyłam. Wiem jedno – chce spróbować. — Podeszła
niepewnie do chłopaka i stojąc przed nim, chwyciła jego dłoń. Spojrzała mu w
oczy, delikatnie się uśmiechając. Zauważyła niedowierzanie w oczach Inuzuki.
— Chyba czeka nas długa rozmowa w samolocie — powiedziała.
— Zdecydowanie tak.
Doberek wszystkim!
Wiem, że zjebałam tą partówkę, ale w mojej głowie wyglądała naprawdę świetnie. Brak weny, lenistwo i naglący termin zrobił swoje. MOŻECIE HEJTOWAĆ, co mi tam ;-; Teny - san nauczyła mnie bardzo mądrej mądrości: miej wyjebane, więc się do niej stosuję x'D
One Shota dodałam dziś, ponieważ.. ponieważ 25 lipca 2013 roku zaczęłam zabawę w blogowanie i dziś mijają zaszczytne dwa lata. ^^
Btw. dziękuję Amatsrasu za zbetowanie. Niektóre komentarze po prostu mnie rozłożyły na łopatki.
Zapraszam jeszcze na facebooka ...
I do następnego razu!
Ej, które komentarze? Było tam coś zabawnego? Zapomniałam, a pliczek już spaliłam w odmętach dysku. x.x
OdpowiedzUsuń,, ciężka to jest siatka z zakupami ''
Usuń,,brawo, Sherlocku, a ponoć jesteś taki inteligentny ''
,,spieprzaj, przecinku''
,, Shit, Sherlock, Twoi bohaterowie mają opóźniony zapłon czy co? ''
,, Naruto… jesteś debilem jeszcze większym niż w oryginale''
To chyba te z lepszych x''D Btw. skąd Ty się tu wzięłaś? Przecież nie dawałam Ci adresu bloga? Czary?
Polubiłaś mój fanpejdż. Wspomniałaś mnie w poście. Na Twojej podstronie jest wszystko. Poza tym na "Wywiadach..." też masz link. Ja nie znajdę? xD
UsuńCześć!
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że czytałam z zapartym tchem. Co za głupi śmieć z tego Sasuke, że tak potraktował Ino. Zastanawiam się tylko co on zrobił, kiedy przeczytał list. Mam nadzieję, że zrobiło mu się głupio, bo stracił taką świetną dziewczynę, która odważyła się go zostawić. Dobrze mu tak. Nie sądziłam, że nagle z SasuIno przerodzi się to z KibaIno, więc byłam troszkę zaskoczona końcówką, ale oczywiście pozytywnie! Lubię ten drugi pairing, a tak niewiele partówek/opowiadań się mu poświęca. Z tego powodu ogromny plus. c:
Nie zauważyłam żadnych większych błędów. Czytało mi się lekko i przyjemnie, po prostu całą osobą weszłam w ten świat, w uczucia bohaterów i w ogóle. Ledwo co zaczęłam czytać, a już się skończyło! Dlatego czekam na kolejne partówki. Zastanawiam się kto wystąpi w następnej.
Pozdrawiam,
agni kai.
Wow, dziękuję za tyle miłych słów, nie spodziewałam się, że tu zajrzysz. ^^ Cóż, na początku nie chciałam robić KibaIno, ale potem jakoś tak mnie wzięło na słodkie zakończenie.
UsuńPozdrawiam również c;
At first:
OdpowiedzUsuńCzyta się to naprawdę dobrze, wiesz? Odkąd zaczęłam czytać twoje prace (ItaSaku) to nie bardzo mi się podobały pierwsze rozdziały (styl pisania był zbyt niedojrzały), ale z każdym kolejnym rozdziałem widziałam, że jest lepiej, więc czytałam dalej (mimo, że nienawidzę tego paringu). Widziałam w tobie talent, którego sama jeszcze nie odkryłaś, mówiąc że praktyka czyni mistrza - pewnie tego nie pamiętasz, ale nawet jak hejtowałaś Malvi to jej też to mówiłam. Hah. To takie zabawne, że mówiłaś jej, że nie nadaje się pisania, a samej kiedyś ci to nie szczególnie wychodziło. Ale spójrz teraz. Piszesz naprawdę wspaniałe rzeczy, nawet lepiej niż niejeden autor wydanych książek, którego czytałam, a masz jeszcze tak niewiele lat.
Podoba mi się to jak napisałaś ten part, ale...
At second:
Za cholerę mi się nie podoba ta historia. Jest okropna, ocieka smutkiem i złem jakie nie pasują do bohaterów Naruto. Owszem, jest to twoje własne kreowanie bohaterów, ponieważ jest to fan fiction, lecz moim zdaniem jesteś za młoda, żeby pisać o czymś takim. Ja mam już prawie 19 lat na karku, a nigdy nie wspomniałam o seksie w moich opowieściach i nigdy nie miałam głównych bohaterów starszych niż 16lat (z wyjątkiem Tenebris z ODOB, która starzała się co 4 lata).
Naprawdę to do ciebie nie pasuje. Moim zdaniem powinnaś nie pisać takich rzeczy - ale to tylko moje zdanie - widzę jednak, że są zainteresowani, którym się to podoba.
Fajnie, że stosujesz się do mojej rady - mieć wyjebane - ale nie przesadź, bo to może się skończyć źle, tak ja u mnie.
At end:
Pisz to dalej, ale zachęcam cię, abyś napisała coś z bohaterami wykreowanymi przez ciebie, a nie ff, bo jedyne co piszesz to same ff. Byłabym zainteresowana twoją własną - po pełni własną - twórczością, która patrząc na twój talent mogłaby się okazać bestsellerem i nawet mogłabyś ją wydać w formie książki. Pamiętaj tylko, że musi być odpowiednia do twojego wieku, historia musi być długa i chwytliwa, a bohaterowie różnorodni, ciekawi i dający się lubić, jak i nienawidzić, żeby nie byli doskonali i najlepsi we wszystkim - mówię to, ale wiem, że ty już zdajesz sobie z tego sprawę.
Może nie podobać ci się ten komentarz, ale tak właśnie myślę.
Jak twierdzisz, Teny-san jest twoim mentorem, bo się jej słuchasz. To miło, ale twój mentor mówi, że nie będzie czytać tego bloga. Inne owszem, jeśli będziesz je kontynuować, bo są świetne, ale nie ten, bo naprawdę mi się nie podoba.
THE END
Pozdrawiam, Tenebris <3
ZŁAMAŁAŚ MI SERCE :__:
UsuńAt first: Ojej, Teny - san mnie chwali. (aż mam ochote napisac chan xD)
At second: Za młoda na seks, za młoda na alkohol.. Ale nie zapominaj, że jestem bardziej dorosła niż wskazuje mój wiek. Sa granice, których nie przekorcze nigdy, ale na pewno moge je troche nagiąć. Tak czy siak średnio mi idzie stosowanie się do: miej wyjebane.
At end: Kilka razy zaczynałam pisanie z własnymi bohaterami i kończyła się fiaskiem. ;-; Może jeszcze musze poćwiczyć na ff.
To najdłuższy komentarz jaki mi napisałaś <3
Why? Why Ci się nie podoba? Wyjasniesz mi na gg wszystko.
*HUG*
Haha, taka radocha na początku, co?
UsuńJa mentalnie mam pięć lat, więc wiesz xD
To co pisałaś jak Sakura szła do psychiatry było fajne. Jeśli zmienisz im imiona i wygląd to będzie dobrze i już masz swoją własną historię. Nawet Neko, jakby nie było o Naruto to też mogło by być niezłą książką :D
To najdłuższy komentarz, jaki kiedykolwiek napisałam xD
*TULI*
Człowiek nigdy nie jest na coś za młody — może być tylko niedojrzały.
UsuńMi się bardzo podobała. Z początku myślałam, że list pisała Sakura, ale ten Shikamaru mi nie pasował xd dobrze, że ma szczęśliwe zakonczenie, bo bym się zapłakała. Sam list juz był wzruszający. Sasuke to pała =_=
OdpowiedzUsuńW sumie to zastanawiałam się nad Sakurą, ale stwierdziłam, że skoro nie przepadam za SasuSaku to się nie będę męczyć.
UsuńJeśli ten list był wzruszający to ja mam chyba serce z kamienia .-.
Zacznijmy od tego, że to moja pierwsza przygoda z twórczością o tematyce Naruto, więc mam dobre nastawienie. No i po przeczytaniu tego nadal mam.
OdpowiedzUsuńList. Zdrada. Dziecko.
I do tego Shikamaru.
A już myślałam, że będzie z Shiką, a nie z Kibą! Kurde, nie.
Ach, te włosy. Piękne i długie.
Nie umiem w komentarze, przepraszam.
Cieszę się, że nie zraziłam Cię moim opowiadaniem do blogów o Naruto ^^ Miło mi czytać nawet krótkie komentarze, więc nie przepraszaj. :)
UsuńBoskie *.* Więcej nie napiszę, bo jestem chora :<
OdpowiedzUsuńDzienku :)))) Chora? Znowu nic nie wiem, zrób cos z tym telefonem :V
UsuńKupię nowy telefon ;-; Napisz do mnie smsa bo nawet Twojego nr nie mak ;-;
UsuńWitam, jako że jesteś uczestnikiem konkursu literackiego: Wyzwanie albo śmierć, informuję, że na spisie pojawił się post dotyczący dalszego etapu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Sasame Ka ze Świata Blogów Narutomanii
Jak ja czytałam początek to myślałam, ze to SasuSaku i aż bałam się pomyśleć co będzie dalej. A TU TAKIE ZASKOCZENIE! Dosłownie szoku dostałam.
OdpowiedzUsuńJa ogólnie ten paring uważałam za taki sexowny xD Oni fajnie do siebie pasują. Ale jakoś nigdy nic o nich nie czytałam. No, nie przypominam sobie. Także uznaję tego OS za pierwszy ;)
Oneshocik bardzo przyjemny. Ze tak chłopcy za Ino obstali. To mój szok się tylko powiększył xD
Doskonale zdawałam sobie sprawę, że jest to pairing KibaIno, a mimo to miałam przez list, że jednak to SasuIno. Ku mojej radości okazało się z goła inaczej, bowiem pairing wybrany do tej partowki jest jednym z moich ulubionych, dlatego tekst czytało mi się niezwykle lekko oraz przyjemnie. Uważam, że świetnie opisałaś rozgrywającą się akcję choc trochę boli mnie to, że one shot był tak krótki! Ale nie martw się — był naprawdę świetny. Podziwiam! ^^
OdpowiedzUsuńDziękuję za ciepłe słowa, szczególnie, że to opowiadanie napisałam niecałe 3 lata temu, więc pewnie jest tam troszkę błędów. Miło jednak wiedzieć, że nawet do tych starszych one shotów ktoś się dokopuje. :) Również pozdrawiam :3
UsuńJedyne, do czego mogę się przyczepić, to kolor czcionki w tym poście. Biała czcionka na jasnoszarym tle - to niestety czytało się źle, trzeba było zaznaczać każdy fragment.
OdpowiedzUsuńAle! Historia była super, wkręciłam się bardzo. Nie wiem, ile miałaś lat, pisząc tę jednopartówkę, jednak wcale nie widać, żeby pisało to dziecko ;) Tekst wydawał się bardziej dojrzały niż niejeden pisany przez dorosłe osoby.
Jedyne co mnie wkurzyło to, że chłopaki nie powiedzieli Ino, i nie zerwali definitywnie kontaktu z Sasuke po tym, jak ją potraktował. Sami go powinni lekko poobijać!
Jak dla mnie - oneshot super :) Lecę nadrabiać dalsze zaległości! <3
Wiem o tej czcionce. Miałam ją zmienić podczas poprawiania tekstu, ale jeszcze nie miałam na to czasu :( Przepraszam za te utrudnienia!
UsuńWeź przestań xD Miałam wtedy 15 lat i nie wiem, co miałam w głowie. W każdym razie, teraz nie przepadam za tym opowiadaniem... Coś mi się w nim nie podoba, ale nie ważne XD
Dziękuję ślicznie za komentarz!