sobota, 13 lutego 2016

[5] O mężczyznach przy lampce wina

,,Dlaczego nienawidzisz mężczyzn?''
Z zamiłowaniem wzięłam się za obgryzanie niedawno kupionego długopisu. Różowy w czarne kocie łapki. Miał mi przynieść szczęście. Dokładnie tak pomyślałam, podczas podróży między sklepowymi wystawami zaraz po wyjściu z uczelni. Pomyślałam, że kupię sobie różowy długopis, który przyniesie mi szczęście w pisaniu nieszczęsnych dziesięciu zdań. Tak, dziesięciu zdań.
Magiczny różowy długopis, w porównaniu do zwykłego ołówka, smakował… niemagicznie. Zwyczajnie. Rozczarowana przekreśliłam kilka zdań nakreślonych zielonym długopisem – kolejny drań nieprzynoszący szczęścia – i wyrzuciłam papier. Na podłodze leżało dużo zapisanych w połowie kartek; pokreślonych, pogniecionych, pechowych. Żadna nie różniła się od poprzedniej, żadna nie przyniosła mi szczęścia. Na żadnej z nich nie udało mi się napisać tych przeklętych dziesięciu zdań.
Odtworzyłam w głowie krótkie pytanie. ,,Dlaczego nienawidzisz mężczyzn?''
— Bo taki mam kaprys, Uchiha — mruknęłam.
Wróciłam wspomnieniami na ostatnie zajęcia na uczelni. Sala wykładowa zapełniona była znudzonymi i zmęczonymi studentami, którzy jednym uchem słuchali wykładowcy. Również się do nich zaliczałam. Dzień był ponury, smutny, więc wszyscy krążyli po uczelni jak śnięte ryby. Mało kto kontaktował ze światem, nawet wykładowcy mieli problem z prowadzeniem zajęć.
Ziewnęłam. Obok mnie siedział Uchiha i bawił się swoim długopisem. Włączał go i wyłączał, włączał, wyłączał, włączał... Doprowadzało mnie to do szaleństwa choć do długopisów żywiłam pozytywne uczucia. Każdy ma jakiś szczęśliwy przedmiot, amulet. Moim były długopisy. Miałam bzika na punkcie kupowania, kolekcjonowania i ozdabiania długopisów.
— Dlaczego nienawidzisz mężczyzn? — szepnął mi niespodziewanie do ucha Uchiha.
Popatrzyłam na niego, nie wiedziałam, o co mu chodzi. Poprosiłam, żeby rozwinął myśl.
— Dlaczego nienawidzisz mężczyzn? — powtórzył. — Wyjaśnij mi to. Podaj powody. Musisz mieć jakiś powód, żeby nas, mężczyzn, nienawidzić. Chce je poznać.
— Wybacz, ale to chyba nie twój interes.
Nie ukrywałam, że go nie lubię. Wiele razy już okazywałam moja niechęć do niego. Zapatrzony w siebie, egoistyczny, w dodatku podrywacz. I często wydawało mi się też, że na studiach znalazł się przez pomyłkę lub został zmuszony przez rodziców – nie zaliczał się do grona najlepszych uczniów, nawet tych przeciętnych.
Chociaż mimo wszystko był przystojny, to muszę przyznać. Kruczoczarne oczy i tegoż samego koloru włosy, jasna cera i ładny uśmiech. Po sylwetce widać było, że jest wysportowany ; materiał ciemnej koszuli opinał jego pierś i ramiona. Gdy chodził poruszał się lekkim krokiem, jakby tańczył.
— Jeśli nie masz powodu – nie dawał za wygraną – to może…
— Mam powód, okej? — syknęłam w jego stronę troszkę za głośno. Wykładowca zgromił nas spojrzeniem i nakazał cisze. — Po prostu nie chce o tym rozmawiać. Z tobą — dodałam.
— W takim razie napisz. — Wzruszył ramionami. Chciał poznać odpowiedź i najwidoczniej było mu obojętne w jaki sposób ją dostanie.
Nim zdążyłam zaprotestować, zajęcia się skończyły.
Oczywiście, że mogłam nie pisać i zapomnieć o całej sprawie, ale gdybym tak zrobiła, nie byłabym sobą. Poza tym nie zamierzałam dać temu gburowi satysfakcji. Zatem zaraz po powrocie do mieszkania zabrałam się do pracy. Z każdą kolejną minutą prześlęczoną nad kartkami, wśród tych zapisanych i niezapisanych, czułam narastającą frustrację. Czyżby naprawdę nie było powodu mojej nienawiści do mężczyzn, myślałam zaniepokojona. Przecież musi być jakiś początek, moment w którym machina zaczęła działać i działa aż do dziś.
Z rozmyślań wyrwał mnie dzwonek do drzwi. Rozejrzałam się po salonie, próbując połączyć fakty. Powoli dotarło do mnie, że od godziny siedzę na dywanie i próbuję napisać dziesięć zdań dla Uchihy. Potem zaczęłam się zastanawiać, dlaczego ktoś próbuje mnie oderwać od tego zadania, bezustannie dzwoniąc do drzwi. Przecież z nikim się dziś nie umawiałam...
— Kurde. Zapomniałam.
Czwartek. Był czwartek.
Zerwałam się na równe nogi i pognałam do drzwi. Otworzyłam je szybko, wpuszczając do środka zziębniętą i poirytowaną Ino. Przytrzymałam jej torebkę, aby mogła spokojnie zdjąć okrycie. Blondynka jak zawsze prezentowała się świetnie. Czarne kozaczki, kremowe spodnie i pomarańczowa tunika z owalnym dekoltem. Włosy miała związane w kitkę za prawym uchem.
— Nie zapomniałaś o dzisiejszym spotkaniu, prawda? — Yamanaka powiesiła kurtkę na wieszaku. Podeszła do dużego lustra, poprawiła idealnie dopasowaną tunikę.
— Właściwie to… trochę tak — przyznałam się, wracając do salonu. Szybko zebrałam porozrzucane kartki, zeszyty i kolorowe długopisy.
— Nowy nabytek? — zapytała. W jej ręce znalazł się różowy długopis, któremu przyglądała się uważnie.
— Tak.
— Znowu masz problem z jakimś tekstem?
Skinęłam głową.
— Mówiłam ci przecież, że z pisaniem jest jak z polowaniem na faceta. Musisz znaleźć złoty środek i...
— Wiem, co mówiłaś — mruknęłam, zabierając jej moją własność. Wszystkie papiery wepchnęłam do szuflady w komodzie. Zamierzałam zajrzeć tam jutro rano przed pójściem na zajęcia. Może wymyślę coś w drodze na uczelnie. A może nic nie wymyślę i skłamię Sasuke prosto w oczy.
Ino przeniosła się do kuchni i zaczęła przeglądać zawartość mojej lodówki. Ja starałam się doprowadzić salon do porządku. Zebrałam zeszyty, książki i kilka opakowań po jogurtach. Znalazłam też bluzkę, której szukałam cały ranek. Mój chaotyczny tryb życia czasami jest trochę nie na rękę, stwierdziłam, ustawiając prosto sofę.
Usłyszałam dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć.
— Cześć Hinatka. — Wpuściłam Uzumaki do środka. — Ino jest w kuchni. Penetruje moją lodówkę — poinformowałam przyjaciółkę, odbierając od niej płaszczyk.
Dzwonek rozbrzmiał po raz kolejny, jeszcze nim zdążyłam wrócić do salonu.
— Mam nadzieję, że się nie spóźniłam — wysapała Tenten, wpadając do środka.
Zaprzeczyłam i przywitałam się z szatynką. Mamy komplet, pomyślałam. Pomogłam jej uwolnić się z wierzchniego okrycia i razem dołączyłyśmy do dziewczyn.
Czwartkowe spotkania przy lampce wina były tradycją. Nasze drogi skrzyżowały się niecałe dwanaście miesięcy temu. Życie wystawiło wtedy na próbę każdą z nas. Wtedy w małżeństwie Hinaty zaczął się kryzys. Tenten poroniła i jej cały świat się zawalił. Ino została bez pracy, bez mieszkania i chłopaka. Ja miałam problemy z ojcem, który po kilku latach nieobecności w życiu moim i mamy przypomniał sobie o naszym istnieniu. Musiałam dać mu do zrozumienia, że nie ma już córki; rodzice w końcu wzięli rozwód.
Rok temu spotkałyśmy się pod fontanną w parku. Dziwnym zbiegiem okoliczności wszystkie byłyśmy pijane i z rozmazanym makijażem. Dziwnym zbiegiem okoliczności zaczęłyśmy się z siebie śmiać. Yamanaka pierwsza wyciągnęła do nas rękę, choć była w najgorszym stanie psychicznym z nas.
— Sakura, litości — westchnęła Ino. — Kiedy ty choć trochę dorośniesz do bycia kobietą?
— Nie rozumiem. — Spojrzałam po twarzach pozostałych, szukając pomocy. — Naprawdę.
— Popatrz na mnie, Tenten i Hinate — instruowała. — Ja wyglądam kobieco i pociągająco, jak zawsze zresztą. Hinatka — podeszła do dziewczyny — wcisnęła się w obcisłą seksowną sukienkę. Pomińmy fakt, że to by wzbudzić zazdrość męża. A Tenten założyła zwiewną kieckę i sweterek, zamiast dresowych spodni. I ten super naszyjnik. — Ino przerwała, by złapać oddech. — A teraz popatrz na siebie, skarbie. Dżinsy, szara bluzka i rozwalający się kok.
Zrobiłam, co kazała i po chwili odpowiedziałam:
— Mnie się podoba. Tak jest wygodniej.
Blondynka z dezaprobatą pokręciła głową.
— Odpowiada ci ubiór kury domowej? Sakura, masz dwadzieścia cztery lata, jesteś na ostatnim roku studiów i nie złapałaś jeszcze żadnego chłopaka! — dramatyzowała.
— Nie interesują mnie związki. — Wzruszyłam ramionami. Podeszłam do blatu kuchennego. Uzumaki właśnie wyciągnęła z siatki dwie paczki delicji i kruchych ciastek, które ze sobą przyniosła. Wyjmowałam je delikatnie i układałam na wielkim talerzu. Starałam się uformować z nich ślimaczą muszelkę. Tenten przejrzała wszystkie moje szafki w poszukiwaniu mocniejszych trunków. Niestety, byłam tylko w posiadaniu kilku puszek piwa i nawet nie miałam pewności, czy ich termin przydatności nie minął wieki temu.
— W takim razie — Ino nie zamierzała się poddawać — skoro nie chcesz dla płci przeciwnej to zrób to dla nas.
Zanim zdążyłam zaprotestować, dziewczyna chwyciła mnie za rękę i zaciągnęła do sypialni. Tam przeszukała moją szafę od deski do deski. Nie była zadowolona z większości ubrań, które znajdowały się w mojej garderobie. Po chwili podjęła ostateczną decyzję i zostawiła mnie sam na sam z czarną sukienką z zakładkami w pasie. Zrezygnowana zrzuciłam dżinsy i sweter, ubrałam ją i wróciłam do salonu, gdzie rozsiadły się już przyjaciółki.
— Nareszcie wyglądasz jak człowiek — skomentowała Ino.
— Chcesz powiedzieć, że przedtem nie wyglądałam jak człowiek?
— Daj spokój. Wiesz, co miałam na myśli.
Podeszłam do komody i próbowałam w niej odnaleźć zapachowe świeczki, które leżały zakopane pod stertą pechowych kartek i innych notatek. Nic nie tworzy takiego klimatu jak kołyszące się z wolna płomyczki świeczek. Za oknem zaczęło się już ściemniać, mimo dość wczesnych godzin wieczornych. Szare zimowe chmury zakryły niebo i zablokowały słońcu możliwość ukazania się. Podczas przekopywania szuflady kilka z kartek wymsknęło się, wzbudzając niemałe zainteresowanie. Pierwsza do kartek dobrała się Hyuuga.
— Nienawidzę mężczyzn, ponieważ to zapatrzeni w siebie, egoistyczni i chamscy przedstawiciele człowiekowatych. W ich przypadku proces ewolucji nie dobiegł jeszcze końca i prędko nie dobiegnie — przeczytała na głos Tenten. Chciała wziąć kolejną kartkę spoczywającą na dywanie, ale uprzedziła ją Ino.
— Mężczyźni postrzegają świat jako czarno-biały, prosty i poukładany. Uważają, że ich żony, matki, córki powinny zajmować ustalone od wieków miejsce w hierarchii społecznej. Tym samym podcinają skrzydła wielu utalentowanym kobietom. Mężczyźni nie potrafią znieść myśli, że ich partnerka życiowa może mieć ambicje większe od ich własnych.
— Zupełnie jakby ktoś scharakteryzował Nejiego — westchnęła Tenten.
Neji i Tenten wzięli ślub, ponieważ dziewczyna zaszła w ciążę i chcieli zatuszować wpadkę. Miesiąc po ceremonii młoda małżonka poroniła. Wtedy związek zaczął się psuć i od tamtego czasu ich codzienne życie przeplatane jest kłótniami i sprzeczkami. Hyuuga ma własną szkołę sztuk walki. Tenten jest instruktorką wspinaczki i często wyjeżdża w góry. Oboje mają temperament, dużo energii, ambicje oraz zupełnie inne poglądy na świat.
— Chyba trochę się na nim wzorowałam — przyznałam z uśmiechem. Poszłam do kuchni po zapałki i już po chwili naszą skromną ucztę uświetniły zapachowe świeczki.
Usiadłam na dywanie, w wolnym miejscu przy stoliku, obok Ino. Tenten i Hinata siedziały po przeciwnej stronie. Na szklanym blacie swoje miejsce znalazły ciasteczka ze sklepu, kieliszki na wino i najważniejsze – czerwone wino. Pomiędzy tym wszystkim migotały małe płomyczki świeczek zapachowych, tworząc magiczna atmosferę. Na starym zegarze, który był jedyna pamiątka po dziadkach, wybiła siedemnasta.
— Po co właściwie to piszesz? — zapytała Yamanaka. W jej ręce dostały się już wszystkie pechowe notatki. Wertowała je uważnie, uśmiechając się od czasu do czasu.
— Powiedzmy, że to rodzaj wyzwania — odpowiedziałam, częstując się ciastkiem. — Pewien gbur zadał mi pytanie, a ja chce na nie odpowiedzieć i udowodnić mu, że, hm… — Nie miałam pomysłu jak wytłumaczyć to dziewczynom.
— A jak brzmiało pytanie? — Hinata pomogła mi wybrnąć z opresji, interweniując.
Dokończyłam ciastko i po chwili odezwałam się:
— Dlaczego nienawidzisz mężczyzn?
Przedłużająca się z sekundy na sekundę cisza była denerwująca. Bardzo denerwująca. Zgromiłam dziewczyny wzrokiem, ale one tylko parzyły jedna na drugą i … wybuchły śmiechem. Ich radość była w pewnym stopniu zaraźliwa, więc też zaczęłam się śmiać. Chociaż nie wiedziałam dlaczego się śmiejemy i czy w tej sytuacji jest to choć trochę stosowne.
— Ocho, ktoś tu dał nieźle do myślenia naszej studentce — powiedziała Tenten, ocierając łzy z kącików oczu. — Kto to był? Znamy go?
— Uchiha Sasuke.
— Ten super przystojny brat tego super przystojnego kolegi mojego najprzystojniejszego na świecie chłopaka? — zaciekawiła się Ino.
Z jej pokręconej wypowiedzi wywnioskowałam, że kolega, którego miała na myśli to Itachi. On i nowy oblubieniec blondynki – Inuzuka Kiba – pracowali razem w policji w wydziale kryminalnym. Kilka razy spotkałam Sasuke w towarzystwie jego starszego brata. Razem czy osobno, zdaniem większości dziewczyn, bracia Uchiha byli zabójczo przystojni.
Skinęłam głową, potwierdzając.
— Sasuke zadał mi pytanie i ja nie byłabym sobą, gdybym pozostawiła sprawę bez zakończenia. Ostatnie słowo będzie należeć do mnie.
— Nie podoba mi się determinacja w twoich oczach, Sakura. — Zaśmiała się Ino. — Czyżby coś było na rzeczy? To rodzaj flirtu? — mruknęła z uśmiechem blondynka, unosząc brwi.
— To dupek, cham i największy podrywacz z mojego rocznika. Zmienia dziewczyny jak rękawiczki, ledwo zaliczył pierwszy semestr — wymieniałam. — Naprawdę sądzisz, że poleciałabym na kogoś takiego?
— Sakura raczej nie gustuje w takich chłopakach — wtrąciła cicho Hinata.
Byłam jej wdzięczna, ponieważ to ucięło na dłuższą chwilę dyskusje na temat moich sercowych dylematów. Właściwie to ja nie miałam żadnych sercowych dylematów. Miałam tylko problem z lubieniem mężczyzn, żywieniem do nich pozytywnych uczuć.
Schowałam notatki do samo dno szuflady i mogłyśmy spokojnie porozmawiać. Ino nie mogła się powstrzymać od opowiadania jaki cudowny jest Kiba, jak bardzo ją rozpieszcza i jak bardzo się kochają. Trochę jej zazdrościłam. Ale tylko trochę. Mimo wszystkich zalet jakie wymieniała, ja dostrzegałam wady. Zazwyczaj dostrzegałam w mężczyznach same wady. Dużo wad.
— Jest super przystojny — mówiła.
— Starość nie ominie i jego — komentowałam.
— I strasznie romantyczny.
— Do czasu aż dopadnie go kryzys wieku średniego.
— Często przysyła mi kwiaty i czekoladki.
— Kiedy stwierdzi, że mu się to nie opłaca, przestanie.
Nie musiałam się zastanawiać, dlaczego sprawy sercowe Ino układają się śpiewająco. Była kobieca, seksowna i pociągająca. Miała świetną figurę i wiedziała jak się ubrać, by to podkreślić. Wodziła mężczyzn na nos, nawet gdy była w związku. Yamanaka po prostu znała się na flirtowaniu i uwodzeniu mężczyzn. Praca dziennikarki, poprzez częsty kontakt z ludźmi, pozwoliła jej poznać psychologiczne metody obchodzenia się z osobnikami płci przeciwnej.
Blondynka miała z nas wszystkich największe doświadczenie w sprawach sercowych. Często dawała nam rady i wskazówki, jak obchodzić się z mężczyznami. Ich mechanizm działania był dla mnie trudny do zrozumienia.
— Koniec gadania o mnie. Tenten, teraz ty.
Brunetka popatrzyła niepewnie. Zanim powiedziała cokolwiek, otworzyła butelkę wina i rozlała czerwony trunek do naszych kieliszków. Upiła łyk ze swojego. Posłałam jej pokrzepiające spojrzenie.
— Właściwie to u mnie nic nowego. — Wzruszyła ramionami. — Rano znowu pokłóciłam się z Nejim. Jego staroświeckie poglądy na świat są już nie do zniesienia. Nie wiem kiedy on zrozumie, że nie zamierzam marnować swojego życia na siedzenie w domu i gotowanie mu obiadków. Skoro on może się rozwijać zawodowo, to dlaczego ja nie mogę?
— Próbowałaś może porozmawiać z nim na spokojnie? — zapytała Hinata. Kiedyś była bardzo blisko z swoim kuzynem. — Neji ma dobre serce.
— Och, nie wątpię, że ma dobre serce. — Brunetka upiła kolejny łyk wina. — Szkoda tylko, że większość tego serduszka oddaje swoim podopiecznym, a mi zostawia nędzne ochłapy.
— A o co tym razem poszło? — zapytałam.
— O moją kolejną wyprawę w góry. Nie podoba mu się, że na nią jadę jak i to, że będę jedyną kobietą w grupie.
Stuknęłyśmy kieliszkami i opróżniłyśmy je. Zamyśliłam się. Coraz częściej myślę o zostaniu starą panną z kotami. One przynajmniej kochają człowieka całe swoje życie. Z facetami rzecz ma się zupełnie inaczej. Są jak dzieci. Widzą zabawkę, więc chcą ją zdobyć, ale zabawka po pewnym czasie się nudzi, ochota na zabawy przechodzi – miłość przemija.
— Czasami zastanawiam się, co ja w nim widziałam, gdy braliśmy ślub — westchnęła. Wzięła delicje do ręki i przyglądała jej się. — Kiedyś Neji był inny…
— Faceci z czasem dojrzewają. — Głos Ino nabrał dobrze znanej barwy, pewności siebie i doświadczenia. — Miłość to uczucie. Zmienia się, przechodzi w kolejne fazy. Ale jeśli nadal czujecie do siebie cokolwiek, co można nazwać miłością to…
— To? — dopytywała Hyuuga.
Dziennikarce odebrało mowę. Widziałam, że utknęła w czarnej dziurze. Wzięłam głęboki oddech – powietrze wypełnił zapach egzotycznych pomarańczowych świeczek – i wytężyłam szare komórki, by pomóc jej wybrnąć z trudnej sytuacji.
— Powinnaś ponownie zajść w ciążę — palnęłam pierwsze, co mi przyszło na myśl. Dziewczyny popatrzyły na mnie zszokowane. — Od tego się zaczęła, prawda? — Starałam się mówić łagodnie. Wiedziałam, że brązowowłosa bardzo przeżyła stratę pierwszego dziecka. — Może gdybyś zaszła w ciążę wasz związek wróciłby do początku. Myślę, że oboje potrzebujecie wrócić do tamtego wydarzenia. Zatrzymaliście się w czasie, żyjecie przeszłością. Musicie poważnie porozmawiać.
— Ale…
— Tamten rozdział w życiu trzeba zamknąć Tenten — powiedziałam pewnym głosem. — Razem. — Wyraźnie wymówiłam ostatnie słowo, żeby dotarło do świadomości przyjaciółki —
Nikt się więcej nie odezwał. Przez dłuższą chwilę siedziałyśmy w ciszy i milczałyśmy. Przyjaźń to coś więcej niż wspólne plotkowanie, zakupy, pomaganie sobie w różnych sprawach. Przyjaźń to umiejętność dzielenia z drugą osobą ciszy, bólu, radości – wszystkiego co ją dotyczy. Uważam, że byłyśmy na dobrej drodze do siedzenia w niekrępującej nas ciszy. Ale droga na szczyt była jeszcze daleka.
— Hinata — zagaiłam. — Może powiesz nam czy plan Ino zadziałał?
— Właśnie, właśnie! — poparła Yamanaka z ciastkiem w buzi. — Mów szybko. Jest zazdrosny?
— Wydaje mi się, że nawet nie zauważył — odpowiedziała cicho, zakładając pasemko granatowych włosów za ucho. Opuściła ramiona i zgarbiła się lekko. — Wychodzi wcześnie rano, wraca późnym wieczorem. Mijamy się w domu, ale prawie nie rozmawiamy.
— Przecież Kushina często do was wpada. To kobieta — mówiła Ino, nerwowo gestykulując rękami. Nie lubiła, gdy coś szło wbrew jej oczekiwaniom. — Ona na pewno zauważyła, że ubierasz się inaczej, seksowniej.
Naruto i Ino pracowali w tej samej redakcji. Widywali się czasami w pracy, współpracowali nad niektórymi artykułami. Jednak istniała pomiędzy nimi ogromna różnica. Uzumaki był pracoholikiem, Yamanaka czerpała przyjemność z tego, co robi.
Całkiem niedawno wpadłyśmy na pomysł, żeby wzbudzić zazdrość w blondynie. Ino doradziła Hinacie, jak powinna się ubierać i zachowywać. Dla większej autentyczności wysłałyśmy też ogromny bukiet kwiatów z krótką wiadomością. ,,Od Wiernego Wielbiciela'' – pisało w liściku dołączonym do czerwonych róż.
— Nawet jeśli zauważyła to rodzice nie mają już wpływu na decyzje Naruto — wtrąciłam. Opowiedziałam dziewczynom jak spotkałam go przypadkiem na mieście we wtorek. Było już ciemno i zaprosił mnie do baru na drinka. Po alkoholu człowiek mówi więcej niż powinien. Wyciągnęłam z niego trochę, ale mówił głównie o pracy. Ma szanse na posadę dziennikarza naczelnego w gazecie, dla której pracuje i czuje się z tego powodu bardzo pewny siebie. Chyba uznał, że jest już wystarczająco duży na słuchanie rad rodziców.
— A kwiaty? — dopytywała Tenten.
— Widział je, ale nawet jeśli poczuł zazdrość, to nie dał tego po sobie poznać — wyznała brunetka.
Wzniosłyśmy toast za nas. I za moje studia. I za następna wyprawę Tenten w góry. I za jutrzejszy wywiad Ino. I za małżeństwo Hinaty.
Jedna z butelek była już prawie pusta, ale ciastka leżały ledwo tknięte. Atmosfera była lipna. Jak zawsze gdy temat schodził na brzydszą część populacji zamieszkującą ziemię. Może było w tym trochę mojej winy. Może moje podejście do mężczyzn było … zaraźliwą chorobą?
— Mam pomysł.
Spojrzałam na Uzumaki. Zauważyłam, że lekko pochyla się w przód i w tył, na prawo i lewo. Upiła się, pomyślałam zdziwiona. Wydawało mi się, że nie spożyłyśmy za dużo wina, ale Hinata ma z nas wszystkich najsłabszą głowę.
— Pomożemy ci napisać ten — wyjaśniła. — Wiemy, że nie lubisz Naruto i Nejiego… ale nie wiemy, dlaczego nienawidzisz mężczyzn. Wszystkich. I pomożemy ci do tego dotrzeć. — Upiła łyk czerwonego trunku. — Czasami wydaje mi się, że ty sama tego nie wiesz — dodała ciszej i niewyraźnie.
Pozostałe dziewczyny poparły pomysł brunetki.
Zapatrzyłam się w zapachowe świeczki. Ich płomyczki tańczyły wesoło, niczym iskierki w oczach Sasuke…
— Nie ma mowy — zaprotestowałam zaniepokojona. Dlaczego pomyślałam o brunecie? — Zmieńmy temat. Prawie zawsze rozmawiamy o mężczyznach.
— Właśnie — podchwyciła Hyuuga — więc chyba nie zrobi nam większej różnicy, jeśli dziś znów o nich podyskutujemy.
— Odmawiam.
Ale dziewczyny nie zamierzały odpuścić. Hinata ruszyła do kuchni po kolejną butelkę trunku, a Ino wyrzuciła z szuflady wszystkie pechowe notatki. Obawiałam się, że po przeczytaniu niektórych skojarzy kogo dotyczyły. Dotarło do mnie jaki błąd popełniłam nieświadomie wzorując się na pewnych osobnikach z naszego otoczenia. Tenten włączyła muzykę. Do stojącego w kuchni radia włożyła płytę z bardzo nastrojowymi piosenkami i przeniosła odtwarzacz bliżej nas.
Chwyciłam kieliszek i podniosłam. Hinata nalała mi wina, a potem pozostałym.
— Jak można żywić do mężczyzn jakieś uczucie poza nienawiścią? — Ino zaczęła czytać na głos moje notatki. — To najmądrzejsze na świecie polipy. Zawsze mają rację, nawet gdy jej nie mają. Uważają, że w ich obowiązku jest zapewnić byt rodzinie, ale nie liczą się przy tym z zdaniem żon, matek. Ubzdurali sobie, iż są rycerzami na białych koniach, którzy muszą bronić swego dobytku przed… Ej, dlaczego urwałaś? — Dziewczyna zmarszczyła czoło. — Było nawet ciekawe.
— To o Naruto. — Bardziej stwierdziła, niż zapytała Uzumaki.
Skinęłam głową. Wyrwałam kartkę Yamanace i porwałam ją na kawałki. Wiedziałam, że to zraniło przyjaciółkę.
Czytanie kontynuowała brązowowłosa:
— Porównajmy mężczyznę do dziecka, które zafascynowane zabawą, pragnie ją zdobyć. Gdy już w końcu dostanie zdobycz w swoje ręce, bawi się nią, ale po pewnym czasie dostrzega nową. Co zrobić z starą? Wyrzucić. Bardzo podobny schemat postępowania możemy wyróżnić u…
Szybko zabrałam papier z rąk Hyuugi i tak jak poprzednio podarłam na drobny maczek. Ino dzielnie walczyła z napływającymi łzami.
— To było o Yunie, prawda?
Przysunęłam się do niej i mocno przytuliłam.
— Przepraszam — szepnęłam. — Przepraszam was dziewczyny. Naprawdę… lepiej odłóżmy ten temat.
Yun był chłopakiem Ino, dopóki nie znalazł sobie nowej zabawki, którą pragnął zdobyć. Cham, prostak i dupek. Najgorszy z najgorszych typów facetów. A jednak było w nim coś, że nawet ja przez chwilę bujałam w obłokach, myślałam o nim. Może chodziło o jego zabójczo piekne kasztanowe oczy, a może o piękny uśmiech.
— Co nas nje zabije — Hinata przygryzła wargę, zastanawiając się — tio nas wzmocni.
Kolejne pechowe zapiski kończyły na podłodze w częściach. Dziewczyny po kolei czytały moje niedokończone wypociny i odgadywały o kim są. Na szczęście kilka z nich dotyczyło buraków z mojej uczelni, więc nie wiedziały o kogo chodzi.
Może Uzumaki miała racje, myślałam drąc na części ostatnią kartkę papieru. Może ja sama do końca nie wiedziałam, dlaczego nienawidzę mężczyzn. Nie, na pewno istnieje powód. Problem w tym, że nie wiem, w którym miejscu mojego życia machina nienawiści ruszyła.
Zegar na ścianie wskazywał, że jest już po dziewiętnastej. Wszystkie notatki zostały odczytane i skomentowane. Dwie butelki wina stały puste na podłodze, a trzecia czekała w pogotowiu. Ciasteczka zniknęły z talerza. Świeczki wypaliły się. Byłyśmy wszystkie lekko wstawione, a najgorzej było z Uzumaki, która od zawsze miała słabą głowę do alkoholu. Ja zresztą też. Trzymałam się dzielnie ze względu na Ino i Tenten. Były szalone i nieobliczalne. Obawiałam się, ze jeśli odpłynę, one zrobią mi jakiś kawał. Po ostatniej wizycie u mnie przedmioty w szafkach w kuchni magicznym sposobem zmieniły swoje położenie.
— Wypijmy za facetów. — Podniosłam kieliszek. Po chwili dołączyły do mnie dziewczyny. — Żeby w końcu przestali być takimi świniami.
Siedziałyśmy w ciszy, którą wypełniała tylko piosenka z radia. Nie wiedziałam, co chodzi po głowie dziewczynom; wydawało mi się, że pomimo lekkiego upojenia ich szare komórki pracują na najwyższych obrotach. Z moimi chyba było kiepsko, bo zadałam głupie pytanie. Po prostu, ay przerwać milczenie.
— Czemu właściwie się kogoś kocha? Za co? Dlaczego? Czy to ma sens?
— Kocha się za nic, skarbie — odpowiedziała kojącym głosem Ino. — Nie istnieje, żaden powód do miłości. — Tenten i Hinata przytaknęły głowami. — Każdy człowiek nosi w sobie tylko połowę serca. Całe życie krążymy po świecie i szukamy naszej drugiej połówki. O to w tym chodzi. Bo, hm… żadne serce nie jest stworzone do samotności.
— Nie rozumiem. — Pokręciłam głową, wzdychając.
— Sakura? — zagaiła Hyuuga; spojrzałam na nią. — Nie uważasz, że skoro kocha się za nic to tak samo może być z twoją nienawiścią do mężczyzn? Może po prostu ich uogólniasz, porównujesz do… jednego osobnika z grupy.
— To nie ma sensu, Tenten — powiedziała Ino i poszła skorzystać z łazienki. Zastanawiałam się czy zawsze chodzi takim tanecznym, lekko chwiejnym krokiem, czy po prostu jej odporność na działanie alkoholu spada.
Sama chyba nie poruszałam się lepiej. Powoli dotarłam do kuchni i wyjęłam z lodówki ciasto czekoladowe. Nożem pokroiłam je na kawałki, były trochę krzywe. Raz w tygodniu możemy sobie z dziewczynami zaszaleć i nie dbać o linę.
— Pyszności! — Hinata pierwsza zabrała się do jedzenia. Nałożyła sobie na talerzyk jeden kawałek i włożyła trochę ciasta do buzi. — Uwielbiam ciaśto czekoladowe.
— Ta pani już dziś nie pije — powiedziała Ino, siadając obok.
Zgodnie poparłyśmy jej wniosek, choć Uzumaki protestowała i mówiła, że wcale nie jest pijana.
— Powiedźieć wam, cio mi przyszło do głowy odnośnie problemu Saki? — zagaiła od niechcenia. Jednak zanim zgodziła się odpowiedzieć, musiałyśmy nalać jej jeden kieliszek wina. Ostatni. — Jestem pewna, że tio przez twojego ojca — zwróciła się bezpośrednio do mnie.
Popatrzyłam na nią zdziwiona. Czy moja machina nienawiści naprawdę ruszyła właśnie przez tego człowieka? A może została wprawiona w ruch już na samym początku mojego istnienia. Prawdą jest, że ojciec nawiał z mojego życia, gdy miałam sześć lat. Bardzo z tego powodu rozpaczałam, ale z czasem moje uczucia do niego przerodziły się w obojętność.. i nienawiść, którą teraz prawdopodobnie żywię do wszystkich innych facetów.
— Chyba masz rację, Hinatka. — Przeżułam kęs ciasta czekoladowego. — Możliwe, że to przez niego się zaczęło.
— Czekaj, chwila. — Ino wyglądała na zaniepokojoną. — Czyli to oznacza, że tak naprawdę podzieliłaś nienawiść, którą kierowałaś na swojego ojca i obdarowałaś nią innych facetów? Tak? Chyba się pogubiłam.
— Ja chyba też. — Uśmiechnęłam się słabo. — Możliwe że podświadomie bałam się, że spotka mnie taki los jak moją mamę. Chyba dlatego schowałam się przed mężczyznami za murem pozornej nienawiści. — Upiłam łyk wina. — Dziwnie się czuję.
Piosenki w radiu zmieniały się na coraz wolniejsze, usypiające, przypominały mi kołysanki. Doszłyśmy z dziewczynami do wniosku, że wystarczy wina jak na jeden wieczór. Trzecia, w połowie pełna, butelka wylądowała na blacie w kuchni i stała tam samotnie. My zaś dokończyłyśmy ciasto, ale żadna nie miała siły posprzątać talerzyków, kieliszków i reszty.
Czułam, że moje powieki powoli opadają. Zegar oznajmił upływ kolejnej godziny. Nie miałam siły myśleć, czy dziewczyny zostaną na noc, czy nie dopóki Ino nie zaczęła mnie szturchać. Chyba przysnęłam na chwilkę, bo patrzyłam na nią nieprzytomnym wzrokiem. Sofa była taka wygodna i nie rozumiałam dlaczego blondynka odbiera mi przywilej bytowania na niej w krainie snów.
— Mamy problem — szepnęła konspiracyjnym szeptem; półprzytomna ledwo ją usłyszałam. — Hinata jest w twojej sypialni. Tenten mówi, że ona zadzwoniła do Naruto i się kłócą. Idź tam. — Pociągnęła mnie za rękę.
Wstałam, ale obrazy przed oczami zaczęły wirować. Poczekałam chwilę, aż zawroty ustały i podreptałam posłusznie za Yamanaką. Hyuuga stała pod drzwiami, nie odważając się wejść do środka. Krzyki Hinaty słyszałam bardzo dobrze, choć język plątał jej się po alkoholu.
Traktujesz mnie przedmiotowo. Nic dla ciebie nie znaczę. — Zamilkła na chwilę. — Co z tego, że jestem pijana? Po alkoholu mam chociaż odwagę powiedzieć ci jak jesteś świnią. Zapracowaną, zimną, egoistyczną świnią!
Ino i Tenten ponaglały mnie, bym zareagowała. Obie były przekonane, że Hinata przez ten pijacki wybryk rozwali swoje małżeństwo. Ja byłam innego zdania. Choć o związkach damsko-męskich nie miałam zielonego pojęcia, uważałam, że szczera rozmowa jest lepsza od podchodów, oszukiwania się i gierek.
— Dureń! Ja też mam uczucia. — Głos Uzumaki słabł z każdą chwilą. Była bliska płaczu. — Słucham? Myślisz, że jestem słaba i zawsze będę się za tobą chować? Nie możesz mi nawet zagwarantować poczucia bezpieczeństwa. Jestem młoda, atrakcyjna, uczuciowa. I wiesz co? Mogę sobie znaleźć kogoś innego. Kogoś dla kogo rodzina będzie ważniejsza od pracy! — Nim Naruto zdążył coś odpowiedzieć, Hinata rozłączyła się i rzuciła telefon na łóżko.
Podeszłam do niej i przytuliłam delikatnie. Dziewczyna rozpłakała się, dając upust swoim emocjom. Chyba od dłuższego czasu tego potrzebowała – łez i prawdy.
— Dobrze, już dobrze. — Podałam jej chusteczkę. — Powinnaś mu to powiedzieć już dawno temu, Hinata.
— Ymm — mruknęła niewyraźnie w odpowiedzi.
Siedziałam z nią jakiś czas, aż zasnęła ze zmęczenia. Razem z dziewczynami położyłyśmy ją na łóżku. Wyciągnęłam z szafy koc, żeby przykryć dziewczynę, kiedy zadzwonił dzwonek. Ktoś był bardzo natrętny i chyba śpieszyło mu się, żeby wpakować się butami w nasz babski wieczór, który zamieniał się powoli w melodramat. Oddałam koc przyjaciółkom, prosząc żeby zostały z Uzumaki. Sama postanowiłam rozprawić się z niecierpliwym gościem.
Wyprostowałam się i pewnym krokiem podeszłam do drzwi. Otworzyłam je z rozmachem, szybko, jakbym miała za nimi ujrzeć ciocię ze wsi, na która czekałam wieki. Tym czasem zobaczyłam… kogoś kogo się zupełnie nie spodziewałam.
— Naruto? — wykrztusiłam zdziwiona, ale szybko przypomniałam sobie, że ten drań nie zasłużył na takie miłe powitanie, nie po tym jak Hinata przez niego płakała. — Czego tu chcesz?
Blondyn oddychał ciężko, policzki miał zaczerwienione od mrozu. Niedopięta kurtka odsłaniała źle zapięta koszulę, szalik prawie spadał mu z szyi na ziemię, jeden but miał rozwiązany. Zastanawiałam się jakim cudem tak ubrany po drodze nie złamał sobie nogi albo nosa. Włosy miał rozczochrane, usta spękane. Czyżby biegł, pomyślałam. Chyba tak. Był w redakcji czy w domu, zastanawiałam się dalej, podczas gdy on stał i oczekiwał, że wpuszczę go do środka.
— Przyszedłem do Hinaty — odpowiedział wyraźnie, pewnie.
— Zapomnij. — Dźgnęłam go palcem wskazującym w pierś. — Masz zakaz wstępu do mojego mieszkania. Od teraz.
— Sakura — jęknął. — Nie mam czasu na…
— Ale na siedzenie w pracy do późna, masz czas, prawda? Na wypady z kumplami, na omijanie Hinaty i traktowanie jej przedmiotowo, masz, prawda?
Blondyn chciał coś powiedzieć, otworzył nawet usta, ale zaraz je zamknął. Spuścił głowę. Z pewnością czuł się winny. Szkoda, że dopiero teraz, pomyślałam z goryczą.
— Wiem, że byłem idiotą. Skończonym durniem, kretynem, świnią… ale jeśli nie pozwolisz mi z nią tu i teraz porozmawiać to później mogę już nie dostać tej szansy. — Podniósł głowę. Jego oczy błyszczały, widziałam w nich determinacje.
Zasmuciłam się na chwilę. Zastanawiałam się czy kiedyś spotkam chłopaka, który będzie o mnie walczył tak ja Naruto w tej chwili o Hinatę. Ten wieczór to istne szaleństwo, to spotkanie, te rozmowy, myślałam. Ostatecznie okazało się, że ja nie nienawidzę mężczyzn, więc chyba powinnam pozwolić blondynowi na naprawienie błędów.
— Okej, pozwolę ci wejść — odsunęłam się krok w bok — ale przed moją sypialnią czeka cerber w postaci dwóch rozwścieczonych kobiet i ja nie pomogę ci ich ominąć. Raź sobie sam, królewiczu.
— Dziękuję. — Uściskał mnie i pobiegł ratować swój związek. Po drodze, co było zresztą nieuniknione, zgubił szalik.
Wróciłam do salonu, nie miałam ochoty przeszkadzać młodemu małżeństwu, ani przyglądać się jak się godzą. Lub powiększają przepaść pomiędzy sobą. Usiadłam na sofie po turecku. W ręce miałam różowy długopis i plik kartek, w głowie starałam sie ułożyć dziesięć zdań. Odkąd ostatni raz próbowałam je napisać minęło kilka godzin, bardzo burzliwych i kluczowych dla mojego życia.
Zaczęłam poruszać nadgarstkiem, ale pierwsza myśl, którą przelałam na papier, nie spodobała mi się, więc wyrzuciłam kartkę. Kolejną i kolejną też. Ostatecznie udałam się do kuchni, otworzyłam lodówkę i wyjęłam puszkę piwa. Słyszałam podniesione głosy Ino i Tenten, gdy tłumaczyły Naruto jego niezaprzeczalną winę. Wzięłam długi łyk alkoholu, skrzywiłam się, czując gorzki posmak. Muzyka leciała cicho w tle, a moja ręka poruszała się płynnie. Brudziłam papier atramentem tak długo, aż stwierdziłam, że przelałam na niego wszystkie myśli siedzące w mojej głowie. Napisałam chyba więcej niż dziesięć zadań.
— Jak tam? — zagaiła Ino, siadając obok. Jej oczy były przyćmione, uśmiech znikł z twarzy. Z pewnością była zmęczona tym wieczorem.
— Napisałam. — Pomachałam jej przed nosem kartką.
Tenten wpadła do salonu jak burza, zabrała swój sweterek i torebkę. Zadziwiające jak dobrze koordynowała swoje ruchy po kilku kieliszkach wina.
— Wracam do domu — oznajmiła, wybierając jakiś numer w komórce.
— Tak nagle? Stało się coś? — zapytałam zaniepokojona. Miałam nadzieję, że nie wpadł jej do głowy żaden szalony pomysł.
— Tak, muszę porozmawiać z Nejim.
Więcej informacji nie potrzebowałam. Wnioskując po ekscytacji i małym uśmiechu błąkającym się na ustach brunetki, chciała poważnie porozmawiać z mężem. Miałam nadzieję, że wszystko dobrze się skończy.
Naruto i Hinata wyszli chwilę później. W mieszkaniu zostałam już tylko ja, Ino, puste butelki po winie i radio grające kolejną serenadę. Wszystko zaczęło zmierzać w dobrym kierunku. Wszystko oprócz moich spraw sercowych, bo nadal nie zamierzałam angażować się w żaden związek. Podobało mi się moje życie takie, jakie było. Pojawienie się mężczyzny dużo by skomplikowało.
— Sakura. — Ino również poczęstowała się piwem, choć uświadomiłam jej, że po winie spożywanie chmielowego trunku powoduje rano zbędne komplikacje – kac jest dokuczliwszy. — Ale kiedyś znajdziesz sobie faceta, prawda?
— Kiedyś tak — odpowiedziałam z uśmiechem.

Nienawiść jest uczuciem antagonistycznym do miłości, dlatego jeśli się kogoś nie kocha, to się go automatycznie nienawidzi. Logiczne, prawda? Nie rozumiem, dlaczego ludzie zaprzeczają tej prawdzie oczywistej. Możliwe, że jestem jedną z niewielu osób na świcie, która mówi o tym otwarcie.  
Dlaczego nienawidzę mężczyzn? Dlatego, że ich nie kocham. Proste. Nie da się kochać wszystkich mężczyzn świata, tak samo jak nie da się kochać wszystkich kobiet świata. Ale to chyba nie jest odpowiedź, której oczekiwałeś, Sasuke.
Nienawidzę wielu mężczyzn z wielu powodów, lecz przez jednego mężczyzną, od którego się zaczęło. Ciężko to wytłumaczyć komuś, kto mnie nie zna.
Każdy człowiek ma wady, a mnie najzwyczajniej w świecie irytują wszystkie wady mężczyzn. Widzisz Sasuke – wy – faceci jesteście dla mnie jak dzieci, które polują na zabawkę, zdobywają ją, zabawiają się, a potem wyrzucają. Jesteście też jak małpy z zoo, które nie znają się na delikatności – bez wahania możecie podnieść rękę na kobietę. Nie zapominajmy też o zdradach, kto nie leci na młodą, ładną, długonogą? Brak czułości, brak umiejętności czytania między wierszami, brak… Wymieniać dalej?
Po prostu Was nienawidzę, tak samo jak moje przyjaciółki kochają swoich wybranków. Na miłość nie ma wytłumaczenia, na nienawiść też.
… chociaż nie jestem do końca pewna, czy kiedykolwiek nienawidziłam mężczyzn, ale nie lubię przyznawać się do błędów, więc – tak, nienawidzę mężczyzn.
Sakura Haruno

*KONIEC*

Z dedykacją dla M.C. Seniora i M.C. Juniora, N.K., E.K., J.M., T.W. i S.T. i wszystkich innych facetów, których czasami mam ochotę udusić. Taki mam kaprys.
Nie tak miało się to skończyć. ;___; Chyba naprawdę nie umiem pisać. Zacznę hodować jedwabniki jak mi doradzano.
Udanych Walentynek. Walentynki są najlepsze z kotem, dobrą muzyką (Green Day <3) i jedzeniem.
Nie mam pomysłu na kolejnego one-shota. :C

Żegnam. ~~

CREATED BY
MAYAKO
CREDIT: ART